poniedziałek, 21 grudnia 2015



Skacze Aniołek, 
skacze po chmurkach,
niesie życzenia 
w anielskich piórkach.
Niesie w plecaku 
bombki i świeczki,
a w walizeczkach 
złote dzwoneczki.
I w każdą szparę
i w każdy kąt
wciska się życząc
Wesołych Świąt! 


Wesołych Świąt dla Was, Drodzy Uczniowie, i dla Waszych rodzin!

Aneta Rymarczyk
Emotikon smile

Polecenie do książki "Nina i tajemnica ósmej nuty"

Napisz list do Św. Mikołaja, w którym poprosisz go, aby podarował książkę "Nina i tajemnica ósmej nuty" Twojej najlepszej koleżance/Twojemu najlepszemu koledze (siostrze, bratu itp.). Przybliż Mikołajowi treść książki i uzasadnij, dlaczego warto ją podarować właśnie tej osobie. Pamiętaj o wszystkich elementach listu.


Św. Mikołaj czeka na Wasze listy do 4. stycznia 2016 r.
Piszcie na adres: polskikonkursy@gmail.com. Temat wiadomości: MOL3/2015.

piątek, 4 grudnia 2015

Książka nr 3


Moony Witcher 
Dziewczynka z Szóstego Księżyca. Nina i tajemnica ósmej nuty 

Pytania do książki opublikuję 21.grudnia.

"Wyspa skarbów" - wyniki konkursu

Oto prawidłowe odpowiedzi:


  1.  Autor powieści był Szkotem. Urodził się 18 listopada 1850. 
  2.  Narratorem powieści jest Jim Hawkins.
  3.  Jim mieszkał w gospodzie ,,Pod Admirałem Bembow ".
  4.  Jim odnalazł w skrzyni Flinta mapę z zaznaczonym skarbem i chciał, żeby znalazła się w bezpiecznym miejscu. Dlatego postanowił ją oddać doktorowi Livesey oraz dziedzicowi ziemskiemu panu Trelawney.
  5. Statek nazywał się ,,Hispaniola", a kapitanem był pan Smollett.
  6. Jim ukrywał się w beczce. Rozmowa dotyczyła buntu jaki planował John Silver.
  7. Okazało się, że skarb został wcześniej odnaleziony przez Bena Gunna i przewieziony w inne miejsce.
  8. Wypowiedź własna.


Punktacja:

Imię i nazwisko
Ilość punktów
Kacper Borgieł
8
Zofia Jakubiec
9
Angelika Kosińska
10
Filip Przepiórka
9
Anastazja Siuda
8
Alicja Laszczak
11
Weronika Markowska
9
Karolina Nasiek
8
Wiktoria Żabińska
9
Natalia Opitek
8
Julia Przepiórka
9
Maksym Szczurko
10

poniedziałek, 16 listopada 2015

Pytania do książki "Wyspa skarbów"


  1. Jakiego pochodzenia był autor powieści? W którym roku się urodził?
  2. Kto jest narratorem „Wyspy skarbów”?
  3. Jak nazywała się gospoda, w której mieszkał Jim?
  4. Jaki ważny przedmiot znalazł Jim w skrzyni Flinta i co postanowił zrobić?
  5. Jak nazywał się statek, którym Jim wyruszył na poszukiwania i kto był kapitanem?
  6. Gdzie ukrywał się Jim Hawkins podsłuchując rozmowę kilku marynarzy? Czego dotyczyła ta rozmowa?
  7. Co stało się ze skarbem Flinta, którego poszukiwali piraci i kapitan Smollett?
  8. Dla kogo, według ciebie, przeznaczona jest ta powieść? Uzasadnij swoją wypowiedź w ok. 5 zdaniach.




Na odpowiedzi czekam do 30. listopada.
Adres: polskikonkursy@gmail.com. W temacie wiadomości napiszcie MOL2/2015.

niedziela, 1 listopada 2015

Książka nr 2


Robert Louis Stevenson Wyspa Skarbów

Pytania do książki opublikuję 16. listopada.


"Ucho, dynia, 125" - wyniki konkursu


Oto prawidłowe odpowiedzi:
  1. Gra, która opanowała uczniów szkoły to wyzywanka, która nazywała się ,,Ucho, dynia, sto dwadzieścia pięć!”.
  2. Jacek będąc zamienionym w psa kilka razy próbował dostać się do własnego mieszkania, do swojej mamy i taty. Niestety, rodzice nie chcieli się zgodzić , aby pies został w domu. Wtedy tata chwycił go za skórę na karku i postawił go na słomiance za drzwiami. Jego siostra Bożenka nakarmiła go. Potem skrył się u sąsiadów, a następnie wyszedł na zewnątrz, gdzie rozpoczęły się jego przygody.
  3. Chłopcy lubili się wpatrywać w okno podczas lekcji, ponieważ ciekawił ich stojący na chodniku  Balonikarz.
  4. Wodzem Bandy Silniaków był Jacek Kosmala, a wodzem Bandy Bohaterów Piotrek.
  5. Pies, który odnalazł Jacka wabił się Gapa.
  6. Jamnik pomagał odrabiać lekcje Józiowi, który miał problemy z matematyką.
  7. Dyrektor teatru nazywał jamnika ,,wenusjański pies” o imieniu Amor.
  8. Jamnika w Jacka Kosmalę odmienił Balonikarz.
  9. Jacek po odmianie był grzeczny, miły i uprzejmy. Zrozumiał, że nie można robić krzywdy zwierzętom. Przestał dokuczać kolegom, zarówno on jak i jego koledzy ze szkoły przestali bawić się w wyzywankę. Marzył też o żółtym jamniczku.
  10. Nową bandą była Banda Nieustraszonych, gdzie przez jeden tydzień wodzem był Piotrek, a przez drugi tydzień Jacek Kosmala.

Punktacja:

Imię i nazwisko
Ilość punktów
Kacper Borgieł
10
Zofia Jakubiec
10
Angelika Kosińska
10
Filip Przepiórka
10
Nikola Kaim
10
Alicja Laszczak
10
Weronika Markowska
10
Karolina Nasiek
10
Natalia Pomorska
8
Wiktoria Żabińska
10
Natalia Opitek
10
Julia Przepiórka
10
Maksym Szczurko
10

Dziennik z pobytu w Sidzinie - rozstrzygnięcie konkursu

I miejsce - Natalia Opitek, kl. VI
          oraz Alicja Laszczak, kl. V

II miejsce - Julia Zoń, kl. V

III miejsce - Karolina Nasiek, kl. V

wyróżnienie - Adam Brońka, kl. V

Wszystkie osoby otrzymują oceny celujące z języka polskiego!

Gratuluję!!!

Natalia Opitek

Zielona szkoła w Sidzinie
październik 2015

Poniedziałek 12.10.2015

Mama szła o 6:30 do pracy. Obudziła mnie, żeby się pożegnać i powiedziała, że na polu jest śnieg. Natychmiast wyskoczyłam z łóżka i podeszłam do okna. Wszędzie było BIAŁO. Myślałam, że zwariuję . Przecież mieliśmy jechać na zieloną szkołę, a nie na zimowisko. Zaczęłam zbierać się, aby zdążyć na zbiórkę. Mieliśmy się spotkać na przystanku autobusowym. W piątek byłam chora, więc  oczywiście pierwsze padło pytanie, co mi było. Gdy przyjechał autokar zaczęliśmy pakować do niego nasze walizki i torby. Wyjechaliśmy około dziewiątej. W Żywcu jak zwykle były korki. Cały czas padał deszcz ze śniegiem. Nie podoba mi się ta pogoda. Gdy dojechaliśmy na miejsce, było około południa. Tutejsi opiekunowie zaprowadzili nas do pokoi. Ja mieszkam z Natalią, Moniką, Emilią i Julią. Kiedy zostałyśmy same, zaczęłyśmy sobie gadać . Julka akurat była u koleżanek z piątej klasy. Kiedy wróciła padła na łóżko i po chwili krzyknęła
- W naszej lampie jest BANAN!-
Rzeczywiście. Lampa, pod którą Julka miała łóżko była akurat zapalona i było w niej wyraźnie widać kształt banana. Gdy przyszła jedna z tutejszych opiekunek, od razu jej to zgłosiłyśmy. Później zeszliśmy na obiad, a po obiedzie poszliśmy na spacer i zwiedzaliśmy pasiekę. Wieczorem odbyła się dyskoteka. Położyłyśmy się spać o 22:00.


Wtorek 13.10.2015

Mieliśmy pobudkę o 8:00. Mam od rana chrypę i ona mnie denerwuje. Ubrałyśmy się i zaścieliłyśmy łóżka. Po śniadaniu miałyśmy warsztaty, na których uczyli nas pleść bransoletki. Nasza polonistka też spróbowała! Później wyszliśmy na spacer i rzucaliśmy śnieżkami do celu. Na obiad były pulpety. Po obiedzie poszliśmy do „klasy” na warsztaty malowania na szkle. Ja namalowałam smoki. Po chwili zaczęło mnie boleć gardło. Nasza nauczycielka kazała mi się położyć i odpocząć. W ogóle nie miałam na to ochoty, ale mimo wszystko poszłam do łóżka. Później odbył się turniej gier i zabaw na wesoło. Po kolacji moja wychowawczyni poszła ze mną do pielęgniarki. Potem nasza grupa poszła na ognisko, a ja zostałam z kilkoma piątoklasistkami.


Środa 14.10.2015

 Wstaliśmy pół godziny wcześniej. Dzisiaj jest dzień nauczyciela, więc przed śniadaniem zgromadziliśmy się w „sali imprez” i wręczyliśmy nauczycielkom prezenty. Myślały, że całkiem o tym zapomnieliśmy.
Dziś odbyła się wycieczka do Zakopanego. Gdy dojechaliśmy, po godzinnej jeździe do muzeum TPN  okazało się, że jest zamknięte, więc poszliśmy na krótki spacer ścieżką edukacyjną. Strasznie było zimno. Później przeszliśmy koło Wielkiej Krokwi i przez Krupówki do kościoła na Pęksowym Brzyzku. Byłam tam na zimowisku w lutym. Potem mieliśmy pół godziny czasu na pamiątki na targu przed Gubałówką. Tego czasu było stanowczo za mało!
Gdy skończyliśmy zakupy, pojechaliśmy do term „Szaflary”. Kąpaliśmy się i zjeżdżaliśmy dwie godziny. Omal nie ugotowałam się w jacuzzi! Kiedy wróciliśmy, padłyśmy na łóżka.  Byłam wykończona. Mieliśmy obiadokolację, a o 19:30 odbyła się dyskoteka.

Czwartek 15.10.2015

Gdy wstałyśmy rano, nie mogłyśmy się doczekać wieczora, ponieważ czterech chłopaków z naszej klasy musiało za karę przebrać się i pomalować jak dziewczyny. Podczas pobytu w Hiszpanii miałam wizję dotyczącą akurat jednego, więc postanowiłam ją urzeczywistnić. Jednego chłopaka bolała głowa i nie wystąpił. Jedna z nauczycielek zrobiła nam  niespodziankę i pozwoliła zrobić kolejne bransoletki. Świetnie, bo fajnie się je plecie. Wyszliśmy rano na spacer w góry i krzyczeliśmy do echa. Później pakowaliśmy walizki. Normalnie makabra. Bardzo tego nie lubię. Wieczorem, piętnaście minut przed pokazem umalowałyśmy chłopaków. Moja wizja się spełniła.
  Jednemu udało się zająć trzecie miejsce, a pozostałym trzecie.

Piątek 16.10.2015

Wstałyśmy za dziesięć ósma. Opiekunowie powiedzieli, że mamy opuścić pokoje o wpół do dziewiątej. Zeszliśmy na śniadanie i później poszliśmy na „salę imprez”, gdzie dyrektor ośrodka rozdał nam dyplomy, a my mu złożyliśmy podziękowania. Wyjechaliśmy  o 10:00. Mieliśmy w autokarze totalną saunę. Podróż minęła szybko i w południe byliśmy w Bielsku. Bardzo miło spędziłam czas na tym wyjeździe. Mimo bólu gardła nie miałam czasu na nudę.



Alicja Laszczak

SIDZINA 12.10-16.10 2015

Dzień pierwszy: 12 X – Zabawa Start! 

Nasza wyprawa zaczęła się około dziewiątej rano. Zbiórka miała miejsce na pętli przystanku. Staliśmy wszyscy koło poczty. Autobus podjechał punktualnie, wpakowaliśmy walizki, pożegnaliśmy się z rodzicami i ruszyliśmy w kierunku PRZYGODY. Strasznie zmarzły mi stopy w autobusie, gdyż poniedziałek był bardzo biały i chłodny.
Jechaliśmy koło dwóch kamieniołomów, widoki były niesamowite. Myślałam, że były to dwa wygasłe wulkany.
Gdy dojechaliśmy, poszliśmy na salę główną, aby zapoznać się z regulaminem. Później poszliśmy do naszych pokoi i pani z hotelu powiedziała nam co i gdzie ma leżeć, więc rozpakowaliśmy się oraz odnieśliśmy walizki do szatni. Po powrocie do pokoju pierwszy raz ubierałam pościel. Poszło mi całkiem nieźle.
Byliśmy już dosyć głodni, na szczęście była już pora obiadowa. Na drugie danie była gęś  i była pyszna.
Po obiedzie poszliśmy zapoznać się z kolejnymi regulaminami, było ich tyle, że nawet pani, która je mówiła, pogubiła się w nich. Następnie oprowadzono nas po budynku i wybraliśmy się na wycieczkę. Była dość krótka a podczas powrotu zrobiliśmy bitwę na śnieżki. Później poszliśmy do paśnika i do pszczelarza i tam mieliśmy wykład o pszczółkach. Dowiedzieliśmy się dużo ciekawych informacji, również o tym, jak trzeba karmić królową pszczół. Po wykładzie poszliśmy do drugiego pomieszczenia, gdzie mogliśmy kupić figurki z wosku pszczelego i dostaliśmy przepyszne krążki z miodem. Mniam . Potem poszliśmy na podwieczorek, dostałam zielonego banana, którego był okropny. BLE!
Wieczorna dyskoteka była bardzo głośna i odbywała się pod ultrafioletowymi światłami. Bardzo dobrze bawiłam się z moją koleżanką -  Julką z VI klasy.
Dzień był bardzo udany, szybko usnęłam, ponieważ byłam bardzo zmęczona.

Dzień drugi: 13 X - Rękodzieła

Wstałam bardzo wypoczęta i gotowa na kolejną przygodę. Po pysznym śniadaniu z moją pierwszą w życiu zbożową kawą pani ogłosiła, że odbędą się warsztaty z robienia biżuterii dla dziewczyn. Do wyboru były: kolczyki bądź bransoletka. Ja zrobiłam czarną bransoletkę z turkusowymi, fioletowymi i czarnymi koralikami. Nie było to bardzo trudne, ale trwało dosyć długo, gdyż był to mój pierwszy raz, gdy robiłam bransoletkę. Tego dnia odbyły się także warsztaty malowania na szkle! Były różne wzory do malowania, ale ja wybrałam swoją własną kompozycję: pasikonika.
Po warsztatach poszłam do sklepiku kupić kilka rzeczy, ale długo stałam w kolejce, ponieważ ciągła się przez dwie sale.
Jedzenie tego dnia było jak zwykle bardzo dobre!
Tego dnia dowiedziałam się, że w domu czeka na mnie niespodzianka.

Dzień trzeci: 14 X – Dzień Nauczyciela, Termy!

Po pysznym śniadaniu spakowaliśmy się do plecaków i wyruszyliśmy autokarem do Zakopanego. Mijaliśmy szpiczaste góry i widzieliśmy Giewont, przypominający z wyglądu śpiącego rycerza. Najpierw zwiedzaliśmy okolicę Zakopanego, potem oglądaliśmy cmentarz i poszliśmy do najstarszego kościoła w okolicy. Po zwiedzaniu kościoła podzieliliśmy się na grupy, aby zrobić zakupy. Kupiłam sobie flet i mechatą, kolorową myszkę. Na koniec zjadłam kręcone frytki. Pyszne, jak wszystko podczas wyjazdu! Pomimo średniej pogody bawiłam się bardzo dobrze podczas tej wyprawy.
Następnie wybraliśmy się na termy. Było to najfajniejsze miejsce podczas całej wycieczki! Pływałam, zjeżdżałam na kilku zjeżdżalniach, siłowałam się z Julką pod wodą, łapałam wodę pod ciśnieniem, a ta miała 36 stopni, poszłam też do inhalatora, gdyż byłam lekko chora, po tym cała choroba poszła precz!
Gdy wracaliśmy, mijaliśmy wiele zwierząt, widziałam barany, kozy, krowy i konie.
Po powrocie poszliśmy na kolację. Po kolacji mieliśmy fajną dyskotekę.

Dzień czwarty: 15 X – Genialny spacer

Po śniadaniu i oscypkach wybraliśmy się na „półgodzinny” spacer, który trwał tak naprawdę półtorej godziny. Było bajecznie! Pani z hotelu znalazła nawet koźlaka. Julka wywinęła orła w błocie, byliśmy na górce, gdzie wołaliśmy echo, na przykład: „Kto wypił Red Bulla?”, a echo odpowiadało nam: „Ula” .
Po powrocie poszliśmy na obiad: pyszne klopsiki i ziemniaczki.
Po obiedzie kolejny raz robiliśmy bransoletki, zrobiłam bransoletkę z wielkimi różowymi i fioletowymi koralikami. Uznałam, że będzie idealnym prezentem dla Mamy.
Zrobiliśmy burzę mózgów, ponieważ chcieliśmy zostawić po naszym pobycie coś pozytywnego, wygrał mój pomysł, a wyglądał on tak: nakleiliśmy na kartkę A3 górzysty krajobraz Sidziny a na samym środku nalepiliśmy nasz hotel a na dachu napisaliśmy: „Wszędzie dobrze, lecz w Sidzinie najlepiej” a wokół tego dodaliśmy elementy przyrody, na których się podpisaliśmy. Ja byłam pająkiem. Nasz obrazek miał pięć Słońc .
Po podwieczorku poszliśmy na Top Model. Najpierw z Julką chciałam zaprezentować strój domowy, lecz zmieniłam zdanie, gdy zobaczyłam stertę dziwacznych ubrań do wypożyczenia. Przebrałyśmy się za super-dziwaczki i szłyśmy jak naburmuszone potwory, bardzo się starałyśmy, lecz dostałyśmy słabe oceny. To nic, zabawa była super!

Dzień piąty: 16 X – Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej

Po spakowaniu się dzień wcześniej byliśmy prawie gotowi, lecz musieliśmy pochować ostatnie rzeczy i zjeść śniadanie. Po zjedzeniu, żegnaliśmy się z paniami z hotelu i dostawaliśmy nagrody za Top Model i za czystość pokoi. Niestety mój pokój nie dostał żadnej nagrody, a mieliśmy same piątki.
W końcu dotarłam do autokaru, gdzie przepchałam się przez tłum dzieci z walizkami. Po załadowaniu ich do bagażnika wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Podczas podróży Julka trochę źle się poczuła więc musieliśmy się zatrzymać. Lecz w końcu dotarliśmy do ukochanych rodziców, którzy nie mogli się nas doczekać. Pobiegłam ile sił w nogach do domu przywitać się z psem Felą i chomiczkiem Filą. Byłam taka stęskniona!
Wycieczka była FAN-TAS-TYCZ-NA i bardzo się cieszę, że mimo choroby pojechałam na nią.




Julia Zoń

Dzień 1. Poniedziałek 12.10.2015r.

Dziś rano wyjechaliśmy z Bielska-Białej o godz. 920. Dojechaliśmy do Sidziny ok. 1130. Mieszkam w pokoju nr 13 z Karoliną Nasiek, Igą Machalicą, Natalią Myszą i Wiktorią Żabińską. O  godz.1330 zjedliśmy obiad, a potem poszliśmy na spacer. Oglądaliśmy potok Kamycko. Wróciliśmy do ośrodka na podwieczorek, a podwieczorkiem był banan, niestety niedojrzały i niedobry. Później poszliśmy do Pasieki Leśniej. Była tam pani która opowiadała nam o pszczołach. Jedliśmy także wafle z miodem, które były bardzo dobre. Po powrocie była kolacja, a po kolacji wieczorek zapoznawczy. Tam prezentowaliśmy różne sceny i my przestawiłyśmy „You Can’t Dance”. Po wszystkich prezentacjach była dyskoteka. Potem poszłyśmy się umyć i do łóżek.

Dzień 2. Wtorek 13.10.2015r.

Wstałam o 745. Zjadłam śniadanie i poszłam na warsztaty. Na warsztatach robiliśmy bransoletki. Ja zrobiłam czarno-turkusową dla mojej mamy. Gdy skończyłam, całą grupą poszliśmy na spacer i ulepiliśmy bałwana. Nazwaliśmy go Zbychu. Ponieważ robiliśmy go na polanie, jeden chłopak z mojej klasy zaniósł go aż pod ośrodek i położył pod oknem od naszego pokoju. Niestety, inni chłopcy rzucili się na niego i Zbychu tego nie przeżył . Po spacerze udaliśmy się na obiad. Następnie było malowanie na szkle. Były tam już gotowe szablony, ale ja postanowiłam, że sama coś namaluję. Namalowałam wazon z kwiatami. Wazon był niebieski, a kwiaty żółto-białe. Następnie był podwieczorek, tym razem na podwieczorek była drożdżówka i gruszka. Po podwieczorku odbyły się zawody. W zawodach uczestniczyły trzy grupy. Ja z Igą i Nikolą Kaim byłyśmy w II grupie. Karolina i Wiki były w III grupie ,a Natalia była w I grupie. Wygrała grupa I, ale wszyscy dostali cukierki. Potem była kolacja, a po niej ognisko. Śpiewaliśmy tam piosenki i piekliśmy kiełbaski. Bardzo mi się tam podobało. Gdy ognisko się skończyło, poszliśmy się myć i spać.

Dzień 3. Środa 14.10.2015r.

Dziś wstałam o 724. Gdy się ubraliśmy poszliśmy na salę imprez na pierwszym piętrze. Tam wręczyliśmy Paniom laurki i czekoladki z okazji Dnia Nauczyciela. Ja z Karoliną robiłyśmy laurkę dla Pani Rymarczyk, a Iga z Wiktorią dla Pani Paduszyńskiej. Panie były bardzo zadowolone, w ogóle się nie spodziewały i myślały ,że zapomnieliśmy. Następnie poszliśmy na śniadanie, a potem o 900 wyjechaliśmy do Zakopanego. Gdy dojechaliśmy na miejsce najpierw poszliśmy do Muzeum Tatrzańskiego ,potem do Kościoła, a następnie kupiliśmy pamiątki. Ja kupiłam magnes, pluszaka dla brata i szarą,filcową torbę z białym sercem dla mamy. Później pojechaliśmy na baseny termalne do Szaflar. Było tam super, lecz nie mogliśmy wychodzić na pole. Były tam trzy baseny, jedno jacuzzi, jedno inhalatorium i jedna zjeżdżalnia z trzema torami. Jeden tor (z prawej strony) był stromy, drugi (na środku) był prosty ,a trzeci (z lewej strony) był pofalowany. Ja zjeżdżałam na wszystkich. Wróciliśmy o 1750 . A na obiadokolację poszliśmy ok. 1830. Po kolacji była też dyskoteka z zabawami. Po dyskotece poszliśmy się umyć i spać.

Dzień 4. Czwartek 15.10.2015r.

Dzisiejszy dzień był najgorszy z całego tego wyjazdu! Obudziłam się o 330. Nie mogłam spać, tak mnie bolał brzuch. Nie spałam aż do 500, kiedy nagle… zwymiotowałam na podłogę.  Ten dzień spędziłam w łóżku. Dostałam różne herbaty i jakieś elektrolity, żebym się nie odwodniła. Te elektrolity miały zapach banana, ale smakowały jak banan z solą. Gdy Karolina, Iga i Natalia poszły na zajęcia, ja zostałam w pokoju. Na szczęście nie byłam sama, ponieważ Wiki też była chora i leżałyśmy razem. Do godziny 1300 bardzo mnie bolał brzuch i w ogóle nie spałam, lecz o 1300 zasnęłam i spałam do 1500. Gdy się obudziłam, to ani trochę mnie nie bolał brzuch i czułam się już bardzo dobrze. Niestety, musiałam siedzieć w pokoju do 1900, ponieważ dopiero o 1900 był pokaz mody i na szczęście mogłam na niego pójść. Ja przebrałam Karolinę za fryzjerkę, a Igę w „ strój na obniżki ’’. Opisywałam ich stroje na sali imprez i otrzymałyśmy I miejsce. Po pokazie mody poszłyśmy się umyć i spać.

Dzień 5. Piątek 16.10.2015r.

Dziś wstałam o 630. O 730 przyszła pani i powiedziała ,że mamy się spakować. O 830 było śniadanie ,a potem poszliśmy na salę zabaw i tam tańczyliśmy i śpiewaliśmy. Później o 1000 przyjechał autokar i wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Podczas drogi rozmawiałam z Karoliną, Nikola się źle czuła, a ja grałam z Asią w „co wolisz”. Do domu wróciliśmy ok. 1200. Wycieczka bardzo mi się podobała. Chcę tam znowu pojechać!



Karolina Nasiek

Dziennik z pobytu w Sidzinie

Dzień 1, poniedziałek 12.10.2015r.

Rano obudziłam się o 700 i przebrałam się. O 845 była zbiórka przy pętli autobusowej. Wyruszyliśmy o 920, a dojechaliśmy ok. 1130. Państwo przydzielili nas do pokoi. Ja, Karolina Nasiek, Julka Zoń, Iga Machalica, Wiktoria Żabińska i Natalia Mysza miałyśmy pokój nr13 na parterze. O 1330 był obiad, a po nim poszliśmy na spacer do potoku Kamycko. Wróciliśmy do ośrodka na podwieczorek były banany, które były niedojrzałe i niedobre. Później poszliśmy do ,,Pasieki Leśnej” jedliśmy wafle z miodem były pyszne. Po powrocie była kolacja, a po niej wieczorek zapoznawczy . Tam prezentowaliśmy ,
YOU CAN'T DANCE . Po prezentacji i dyskotece poszliśmy umyć się i spać.


Dzień 2 wtorek 13.10.2015r.

O godzinie 800 przyszła pani i nas obudziła. Później przebraliśmy się i poszli na śniadanie. Następnie odbyły się warsztaty biżuterii zrobiłam brązowo-niebieską bransoletkę dla siebie. Po warsztatach był spacer ja, Iga i Julka ulepiłyśmy bałwana Zbycha. Potem był obiad, a po obiedzie malowanie na szkle. Ja namalowałam kwiaty w wazonie. Później był podwieczorek czyli drożdżówka i gruszka. Odbyły się także zawody były 3 grupy. Grupa I, II i III ja byłam w grupie I z Wiktorią Żabińską. Julka Zoń i Iga Machalica były w II grupie, a Natalia Mysza w III. Wygrała nasza grupa czyli I, wszyscy dostali cukierki. Następnie odbyła się kolacja, a po niej ognisko piekliśmy kiełbaski i śpiewaliśmy. Później poszliśmy do ośrodka umyć się i spać.


Dzień 3, środa 14.10.2015r.

Wstałyśmy o 730, przebrałyśmy się i poszłyśmy na salę imprez z laurkami i prezentami. Panie były bardzo zaskoczone i szczęśliwe. Wręczyliśmy laurki i prezenty, panie nam dziękowały i nas przytulały. Poszliśmy wszyscy na śniadanie, a po nim pojechaliśmy do Zakopanego. Pierwsze poszliśmy ścieżką edukacyjną. Później szliśmy na skocznie i do kościoła oraz na cmentarz. Po wszystkim poszliśmy na zakupy. Ja kupiłam torbę, brelok, ciupagę i oscypki. Po zakupach pojechaliśmy na termy ,, Szaflary”.Było fajnie ale strasznie gorąco. Wróciliśmy o 1730, a na obiadokolacje poszliśmy o 1830. Była też dyskoteka z zabawami, która odbyła się o 1930.Po zakończeniu jej poszliśmy umyć się i spać.


Dzień 4, czwartek 15.10.2015r.

Rano obudziłyśmy się o 502 , drzemałyśmy jeszcze do 800 a później poszłyśmy na śniadanie. Następnie była wycieczka na polanę widokową. Po powrocie był obiad, a następnie niespodzianka czyli warsztaty biżuterii. Później odbył się podwieczorek i zabawa taneczna. Potem była kolacja i pokaz mody, w którym byłam przebrana za fryzjerkę, a Iga za obniżkę. Zajęłyśmy jedno z pierwszych miejsc. Po pokazie udałyśmy się do pokoju przebrać i wziąć gorący prysznic przed spaniem.


Dzień 5, piątek 16.10.2015r.

Obudziłam się o 600 a dziewczyny około 630 . Półgodziny później przyszła Pani Aneta Rymarczyk,  kazała się przebrać i spakować resztę naszych rzeczy. O godzinie 900 podano śniadanie a po nim na sali zabaw było zakończenie wycieczki i pożegnanie z ośrodkiem. Następnie o koło godziny 1000 przyjechał autokar, do którego załadowaliśmy walizki i nas.
Przez całą naszą drogę powrotną rozmawiałyśmy i wspominałyśmy minione dni w Sidzinie.
Do domu dojechaliśmy szczęśliwi i stęsknieni za rodzicami, rodzeństwem i naszymi pupilami.:)



Adam Brońka
 
Pobyt w Sidzinie

W pierwszy dzień jechaliśmy do Sidziny ponad dwie i pół godziny,kiedy przyjechaliśmy daliśmy kórtki i buty do szatni.Następnie był apel i rozdanie pokoi (dostełem pokój numer pięć).Mieszkałem z Maksem,Frankiem,Kubą,Nikodemem i Igorem. Mieliśmy godzinę na rozpakowanie się, potem wszystkie dzieci stanęły pod ścianą, przyszła pani śpiewaliśmy piosenkę i zeszliśmy na obiad.Po obiedzie mieliśmy czas dla siebie,a wieczorem mieliśmy dyskotekę, świetnie się na niej bawiłem.

W drugi dzień pani obudziła nas o ósmej, a potem musieliśmy posprzątać cały pokój.Kiedy go posprzątaliśmy wypożyczyliśmy piłkę do piłkarzyków i graliśmy.Niedługo zeszliśmu na śniadanie i wyszliśmy na spacer do lasu, a kiedy przyszliśmy to poszliśmy na obiad.Po obiedzie zagraliśmy znowu piłkarzyki i odwiedziliśmy kolegów w pokojach, a potem mieliśmy zajęcia plastyczne na nich robiliśmy tabliczki z drewna i malowaliśmy je.Wieczorem zeszliśmy na kolacje i mieliśmy ognisko.

W trzeci dzień wstaliśmy o ósmej i posprzątaliśmy pokuj zeszliśmy na śniadanie i pojechaliśmy do Zakopanego.Chodziliśmy po Zakopanym i mieliśmy pół godziy na kupienie sobie czegoś ja kupiłem sobie oscypki, a prawie wszyscy kupili ciupagi.Potem pojechaliśmy na baseny strasznie nam się tam podobało, wróciliśmy na podwieczorek rospakowaliśmy się i mieliśmy kolację po kolacji była dyskoteka.

W czwarty dzień znowu wstaliśmy o ósmej i oczywiście sprzątaliśmy w pokoju, potem było śniadanie, po śniadaniu wyszliśmy na spacer w góry.Jak przyszliśmy to zagraliśmy ponad dwie godziny w piłkarzyki, a potem był obiad po obiedzie mieliśmy zajęcia z naszymi paniami i moja grupa miała pierwsze miejsce, w grze planszowej.Potem była kolacja, a po kolacji pokaz mody, a ja miełem drugie miejsce, a następine musieliśmy się pakować.

W piąty dzień była pobudka o w pół do ósmej i zjedliśmy śniadanie,a na śniadanu pani dawała taletki na chorobę lokomocyjną.Potem był apel  na którym pan dyrektor rozdawał nam dyplomy.
Po dyplomach pożegnaliśmy się z panami i paniami i poszliśmy do autokaru gdzie pojechaliśmy do Bielska.

poniedziałek, 19 października 2015

Pytania do książki "Ucho, dynia, 125!"

  1. Jak nazywała się gra, która opanowała uczniów szkoły? 
  2. Co się stało z psem, kiedy nie chciano go przyjąć w domu rodzinnym? 
  3. Dlaczego chłopcy lubili się wpatrywać w okno w czasie lekcji?
  4. Kto był wodzem Bandy Silniaków, a kto  Bandy Bohaterów?
  5. Jak nazywał się pies, który odnalazł Jacka?
  6. Komu jamnik pomagał odrabiać lekcje?
  7. Jak nazywał jamnika dyrektor teatru?
  8. Kto z powrotem odmienił jamnika w Jacka Kosmalę? 
  9. Jakim chłopcem stał się Jacek po odmianie? 
  10. Jak nazywała się Banda powstała z połączenia wszystkich Band?

Odpowiedzi przysyłajcie do 31. października na adres: polskikonkursy@gmail.com
W temacie wiadomości napiszcie MOL1/2015.

czwartek, 1 października 2015

Kolejna edycja całorocznego konkursu czytelniczego "I Ty możesz zostać Książkowym Molem" rozpoczęta!!!

Drodzy Uczniowie! 

Witam Was w nowym roku szkolnym 2015/2016.Rozpoczynamy kolejną edycję konkursu czytelniczego 


I Ty możesz zostać Książkowym Molem. 


Zapraszam wszystkich lubiących czytać, ale także tych, którzy swoją przygodę z książką zamierzają rozpocząć 

dopiero teraz!


ZASADY KONKURSU

1. Na początku każdego miesiąca (zaczynając od października) na stronie internetowej 
www.kolo-mlodych-dziennikarzy.blogspot.com pojawi się tytuł książki, którą należy przeczytać.
2. Po dwóch tygodniach znajdziecie tu pytanie (lub pytania) do tej lektury. 
3. Odpowiedzi przysyłajcie na adres mailowy: polskikonkursy@gmail.com
w temacie wpisując: MOL i numer książki/2015, np.: MOL1/2015
Nie zapomnijcie się podpisać!
Na odpowiedzi czekam do końca miesiąca.
4. Osoby, które nadeślą prawidłowe odpowiedzi, otrzymają oceny celujące z języka polskiego.
5. Tytuł Książkowego Mola 2015/2016 oraz specjalną nagrodę na koniec roku szkolnego otrzyma osoba, która udzieli najwięcej prawidłowych odpowiedzi w czasie trwania całego konkursu, zdobędzie największą ilość punktów, a tym samym nazbiera najwięcej szóstek z języka polskiego.

Powodzenia!!! :-)

A oto książka numer 1: 



Maria Kruger Ucho, dynia, 125!


Pytania do lektury 19 października.


niedziela, 31 maja 2015

Zestawienie punktacji za rok szkolny 2014/2015

1. Maksym Szczurko - 46 p.
    Tymoteusz Banasik - 46 p.

2. Julia Przepiórka - 45 p

3. Karolina Nasiek - 44 p.
    Wiktoria Żabińska - 44 p.

4. Weronika Markowska - 39 p.
    Nikola Mysza - 39 p.

5. Natalia Opitek - 34 p.
6. Alicja Laszczak - 30 p.
7. Julia Zoń - 21 p.
    Julia Laszczak - 21 p.
8. Olga Dobija - 19 p.
9. Natalia Pomorska - 5 p.
    Iga Machalica - 5 p.
10. Katarzyna Bielicka - 2 p.

sobota, 16 maja 2015

Julian Fałat "Pejzaż zimowy z Bystrej"


Adam Paleczny, kl. IV

Niezwykłe polowanie

Dawno,dawno temu, w małej wsi Bystra nad Białą mieszkał Tadeusz. Posiadał mały domek w lesie. Miał żonę i troje dzieci.
Pewnego dnia udał się na polwanie. Był to środek zimy, padał śnieg i było bardzo zimno. Ruszył wczesnym rankiem. Zabrał jedzenie, dzidę oraz sztylet. Dzieci bardzo bały się o ojca, jednak on wiedział, że musi zadbać o jedzenie dla rodziny.
Około godziny szóstej wieczorem zaczęli się bać,ponieważ ojciec, nie wracał do domu. Postanowiono, że dwóch najstarszych braci: Szymon i Mateusz, pójdą go poszukać. Wzięli noże i ruszyli w głąb lasu. Było ciemno, las spowity był w mroku. Chłopcy strasznie się bali, ale nie mogli  zawrócić. Nagle zauważyli niedźwiedzia. Strasznie się przestraszyli, okazało się jednak, że zwierzę było martwe, a w jego sercu tkwił sztylet ojca. Jego nigdzie nie było widać. Nie wiedzieli, co robić. Poszli głębiej do lasu i w niewielkiej jaskini znaleźli ojca. Był zmarzniety i ranny. Szymon kazał Mateuszowi biec po sanie do domu. Kiedy wrócił, chłopcy przenieśli ojca do sań. Niedźwiedzia zabrali ze sobą do domu. Gdy dotarli na miejsce, żona Tadeusza opatrzyła mu nogę i przygotowała jedzenie.
Tadeusz był bardzo dumny ze  swoich synów i oświadczył, że są dzielni i odważni oraz że będzie zabierał ich na polowania.


Antoni Kukuczka, kl. VI

Harcówka

W miasteczku zwanym Bystrą, niedaleko Bielska, rósł duży las. W środku tego lasu stał stary dom zbudowany z dużych forsztów. O tym miejscu wiedzieli tylko harcerze z Bielska – Białej, nikt więcej. Poznali oni to miejsce w bardzo dziwny sposób, zresztą sami posłuchajcie:
Pewnego dnia zastęp naszych harcerzy wybrał się na zbiórkę do lasu. Zrobili sobie mały odpoczynek. Podczas gdy jedli, zobaczyli starą kartkę schowaną w pniu dawno już ściętego drzewa. Była to mapa, na której widniał duży znak ,,X” w miejscu schowania skarbu. Poszli za mapą i doszli właśnie tam, do tego domu. Weszli do środka i zaczęli szukać skarbu. Po dwóch godzinach go znaleźli – był schowany za kominem. Medal ten to nagroda dla najlepszego survivalowca Polski. Był trochę zaśniedziały, ale mimo to zachował mniej więcej swój dawny wygląd: cały zrobiony ze złota, wysadzany diamentami.
W taki oto sposób harcerze odkryli to miejsce i urządzili tam harcówkę. To było ich ,,tajne miejsce”.


Tomasz Paleczny, kl. IV

       "Pejzaż zimowy w Bystrej"

Przed feriami zimowymi pani zabrała calą klasę czwartą na kulig do Bystrej. Wszyscy się bardzo ucieszyli. Dzieci ubrały się ciepło w kombinezony i nie mogły się doczekać, kiedy ruszą sanie. Nauczycielki siedziały w dużych saniach, które ciągnęły malutkie sanki, na których siedziały dzieci. Kulig jechał wzdłuż lasu. Było mrożno, a wokół dużo śniegu. W pewnym momencie sanki, które były na końcu, odczepiły się od reszty kuligu. Siedzieli na nich Maciek z Haliną. Dzieci krzyczały, ale nikt ich nie usłyszał. Halinka zaczęła płakać, więc Maciek ją pocieszał. Zdecydował, że pójdą za śladami sań. Po jakimś czasie zobaczyli w oddali rzekę, a obok mały, drewniany domek. Pobiegli do niego, weszli i zobaczyli całą swoją klasę. Wszyscy się bardzo ucieszyli na ich widok.                                                                                                                                    
Dzieci dostały gorącą czekoladę i pierogi. Wszyscy zmęczeni i najedzeni wrócili szczęśliwie do szkoły.


Maksym Szczurko, kl. V

Opis obrazu „Pejzaż zimowy z Bystrej”

    Autorem obrazu pt. „Pejzaż zimowy z Bystrej” jest Julian Fałat, jeden z najwybitniejszych polskich akwarelistów, przedstawiciel realizmu i impresjonistycznego pejzażu. Obraz powstał w 1910 roku. Został namalowany techniką akwarelową. Na obrazie przeważają barwy zimne: biel, odcienie szarości. Jest to pejzaż zimowy. Obraz znajduje się w muzeum historycznym w Bielsku – Białej.
   Na pierwszym planie dostrzegamy krętą rzekę, która znika w oddali. Po prawej stronie widzimy wysokie, brązowe drzewa, które pną się w górę, jakby chciały dotknąć białych obłoków.
  Na drugim planie, za drzewami znajdują się domy ze spadzistymi dachami , na których zalega śnieg. Po obu stronach rzeki widzimy śnieżne polany. W oddali obraz zdobią góry pokryte roślinnością  i także śniegiem.
  Pejzaż bardzo mi się podoba. Jest wyraźny, nie zawiera dużo szczegółów. Przedstawia moją ulubioną porę roku.


                                                                                                     

                     

piątek, 15 maja 2015

Stanisław Wyspiański "Śpiący Mietek"


                                                 
Julia Zoń, kl. IV

               MIŁY MIETEK


  Miły Mietek był malutki,
Chudy, szczupły, wesolutki
Chodził w szelkach, miał czuprynę,
I spoglądał na dziewczynę.


Ta dziewczynka, siostra mała,
Bardzo się braciszka bała,
Bo spoglądał spod czupryny,
Śmiał się głośno bez przyczyny.


Chodził słaby, mocno sapał,
Lecz swą siostrę gonił, łapał,
Ciągle, stale jej dokuczał,
Potem usiadł i wciąż mruczał.


Siedział, mruczał aż do rana,
Do pokoju weszła mama,
I Mietkowi dała karę,
Bo naprawdę przebrał miarę.


Musiał czytać siostrze bajki,
Śpiewać wieczór kołysanki,
Siostra szybko zasypiała,
Potem Bardzo długo spała.


Mietek dzielnie się spisywał,
I już z siostrą nie pogrywał,
Czytał bajki, był wspaniały,
Potem zasnął na rok cały


Wiktoria Żabińska, kl. IV

Śpiący Mietek

Gdy nastała ciemna noc,
Mietek wsunął się pod koc,
Głowę przyłożył do poduszki,
I zasnął szybko jak małe duszki,

Uśmiecha się słodko we śnie,
Śni mu się , że je czereśnie,
A następnie słodkie maliny,
Truskawki i dzikie jeżyny,

Sen ma długi i wesoły ,
Że nie musi iść do szkoły,
Leży pod drzewem i patrzy w chmury,
Na lasy , łąki i piękne góry,

Kiedy rano się obudzi,
Coś tam sobie pomarudzi ,
O śnie pięknym przypomni ,
Jednak wnet o nim zapomni,


Szymon Ziętek, kl. IV

"Śpiący Mietek"

Dawno temu we wsi Mietkowo żyła bardzo uboga rodzina. Mieli trzech synów i dwie córki. Najmłodszy   z synów miał na imię Mietek.
Wszystkie dzieci bardzo pomagały swoim rodzicom przy pacy w polu lecz Mietek szczególnie przykładał się do pracy. Rano wstawał o piątej i razem z tatą szedł nakarmić zwierzęta. Później wszyscy szli do pracy w polu. Mały Mietek w niczym nie odstępował od reszty rodzeństwa. Kopał, sadził, dźwigał ciężkie rzeczy.
Pewnego dnia, gdy wrócił z pracy na obiad, usiadł przy stole i zasnął. Mama nie budziła syna, ponieważ widziała, że jest zmęczony. Mały Mietek słodko śnił
o tym, że leży na łące i nic nie robi. Jest piękna pogoda, ptaszki latają, a on wypoczywa.
Gdy się już obudził, na stole stała zimna zupa. Za oknem zobaczył, jak wszyscy pracują. W tym momencie obiecał sobie, że jak będzie duży, będzie miał tyle pieniędzy, żeby on i   jego rodzina nie musiała tyle pracować.
Gdy minęło dziesęć lat, rodzina Mietka dzięki swojemu wysiłkowi miała już dużo pieniędzy. Stać ich było na to, żeby zatrudnić ludzi do pracy, a Mietek i jego rodzina mogli podróżować po świecie.


Oliwia Kajkowska, kl. IV

„ŚPIĄCY MIETEK”

Dawno temu Mietek mały
poszedł do pokoju,
położył się na swym łożu i śnił o marzeniu.
W tym marzeniu Mietek mały
nie był dzieckiem tylko królem,
rządził swym potężnym ludem i ogłosił
„Ten kto przyrządzi najlepszą zupę zastanie mym kucharzem
będzie mógł jadać posiłki ze mną razem”
Mieszkańcy nad przemową zareagowali bardzo szybko,
od razu zaczęli gotować zupy
i mówić do siebie brzydko.
Gdy Mietek ogłosił koniec terminu
wszyscy  zbiegli się koło ołtarza,
każdy miał zupę w rękach
 w pięknych ozdobnych wazach.
Król Mietek każdą zupę próbował
lecz żadna mu nie smakowała,
bo Mietek miał inny gust
więc wszystkich wygnał z pod ołtarza.
Po trzech miesiącach mieszkańcy wrócili
z pełnymi garściami jedzenia
 zaczęli obrzucać Mietka różnymi rodzajami pożywienia.
Mietek nerwowo chował się wszędzie,
aż się obudził i ockną wreszcie.
Od tamtej pory Mietek zjada zupy wszystkie, a nawet pory.


Nikola Mysza, kl. VI

Na żółtej poduszce mały Mietek śpi,
Uśpiony magią nocy o czymś marzy,śni.
Może śni o białym misiu ,
Albo o małym kotku co teraz jest w uryciu?

Nikta tak dokładnie nie wie ,
o czym Mietek marzy,.
Niektórzy próbują to wyczytać
Z jego pięknej twarzy.

Chłopiec bardzo zmęczony,
Przygodami z dnia,
Poszedł się położyć,
Bo o zdrowie dba.

Kiedy się obudzi,
Nikogo nie zbudzi.
Poczeka cichutko w pokoiku swoim,
By do końca dnia być takim wesołym.




Jan Matejko "Astronom Kopernik"


Gabriela Kubas, kl. IV

Kanonikiem był i astronomem.
Otworzył
Przed nami edukacji drzwi
Edukacji drzwi
Ruszył Ziemię, wstrzymał Słońce.
Nasz wielki Rodak zakochany w niebie czerni.
I już wiesz ,że to…
Kopernik.


Natalia Pomorska, kl. IV

Kopernik

Dawno, dawno temu, żył chłopiec Mikołaj Kopernik.
Mieszkał w Toruniu na ulicy Rabiańskiej 17. Jako malutkie dziecko lubił patrzyć na niebo i oglądać gwiazdy. Wyobrażał sobie, że jest w statku kosmicznym i leci na księżyc. Nastoletni Mikołaj idzie na studia na kierunek astronomiczny. Pewnego dnia wychodzi na balkon i myśli  „Ciekawe, niby nasza Ziemia jest w środku Drogi Mlecznej. Ale jakby było inaczej, nie było by u nas zimy i lata, albo wiosny czy jesieni.” Stojąc na balkonie i rozmyślając Mikołaj oglądał planety, galaktyki i gwiazdy przez teleskop. Liczył, pisał
i rysował. Nareszcie krzyknął:
-Wiem! To słońce jest na środku Drogi Mlecznej,
A Ziemia kręci się wokół słańca!
Jego niewiarygodne odkrycie wyśmiewa-no. Lecz po jego śmierci okazało się, że to prawda, i w tą prawdę wierzymy do dzisiaj.


Alicja Laszczak, kl. IV

            OPOWIADANIE PAMIĘTNIK
             JAN MATEJKO ,,KOPERNIK”

Pewnego dnia oglądałam obraz Jana Matejki ,,Kopernik”, który bardzo mi się spodobał i dużo o nim myślałam. Następnej nocy przyśniło mi się, że znalazłam się w pracowni naszego słynnego astronoma. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam, ponieważ zawsze chciałam się z nim zobaczyć i zadać mu kilka pytań.
Zobaczyłam go wpatrzonego w gwiazdy. Był bardzo zamyślony. Noc była gwiaździsta i dosyć ciepła. Kopernik co chwilę odrywał wzrok od nieba               i zapisywał coś w wielkiej księdze lub rysował wielkim, drewnianym cyrklem. W ogóle nie rozumiałam, co tam pisał, tylko cyfry rozpoznawałam, ponieważ to była łacina. Jednak domyśliłam się, że jest to słynna księga o obrotach ciał niebieskich. Usiadłam sobie z boku i przypatrywałam się jego pracy, gdyż byłam pewna, że to co robi, będzie bardzo ważne w przyszłości. Wiem, że ludzie myśleli wtedy, że Ziemia jest płaska, że jest ona centrum wszechświata oraz że wszyscy, którzy mówili inaczej, byli zabijani. Podziwiałam jego odwagę, że odkrywa rzeczy, o których kiedyś wszyscy będą wiedzieć. Nieśmiało zaczęłam go pytać: „Co pan może powiedzieć o kosmosie i która gwiazda jest największa w kosmosie?”, ale do astronoma nie docierał żaden dźwięk, a mi wydawało się, że widzę go jak za szybą, więc zaczęłam przyglądać się pracowni, bo nigdy takiej nie widziałam. Znajdowała się ona na otwartym tarasie, a poza wielką lunetą i cyrklami rozpoznałam tylko dużą planszę              z narysowanymi planetami. Nie byłam w stanie odgadnąć, do czego służą inne przyrządy, ale to pewnie dlatego, że Kopernik żył bardzo dawno temu. Powiedziałam mu wtedy krótki wierszyk, który kiedyś usłyszałam:

„Wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię,
polskie wydało go plemię.”

Pan Kopernik jakby mnie w końcu usłyszał, podniósł na mnie wzrok, lekko się uśmiechnął, otworzył usta, jakby miał coś powiedzieć i niestety wtedy się obudziłam.
Po przebudzeniu wymyśliłam krótki wierszyk:

Jestem bardzo dumna z tego,
Że Kopernik był Polakiem,
Wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię,
Bardzo mądrym był człowiekiem.




poniedziałek, 11 maja 2015

Joaquín Sorolla "Spacer po plaży"


Matylda Wala, kl. VI

Nowa przygoda

Dziś 29 kwietnia 2015 roku. Jeden dzień temu razem z Natalią znalazłam wielki skarb.
2 dni wcześniej...
Ten dzień dla Marceliny był wyjątkowy, ponieważ miała urodziny. Postanowiła wybrać się na plaże z tej okazji. Kiedy się już tam dostała, spotkała swoją przyjaciółkę ze szkoły, Natalię. Od razu się poznały. Przez pół dnia rozmawiały o nieistotnych sprawach. Kiedy dzień dobiegł końca, postanowiły, że następnego też się zobaczą.
Spotkały się i znowu rozmawiając przechodziły przez plaże. Nagle znalazły wielką grotę.
Natalio, wejdźmy do jaskini i odpocznijmy chwilkę - powiedziała Marcelina.
Dobrze - odpowiedziała.
Kiedy weszły do środka, Marcelina zauważyła, że coś się błyszczy na podłodze. Poniosła to. Szybko zauważyła, że ten błyszczący kamień to samorodek złota.
Natalia?
Tak?
Pójdźmy dalej i zobaczmy, co jest na końcu. - Marcelina nie przyznała się Natalii, że znalazła złoto.
Dobrze.
Kiedy były za zakręt, znalazły wielką skrzynię pełną złota i innych kamieni szlachetnych. Natalia bardzo się zdziwiła.
Weźmy tę skrzynię i podzielmy się po połowie? - zaproponowała Natalia.
Dobrze.
Jak powiedziały, tak zrobiły. Podzieliły się równo. Dalej się przyjaźniły i opowiadały tę historię swoim dzieciom.


Nikola Mysza, kl. VI

Kobiety na plaży

   Dawno , dawno temu pewien   Hizpan o imieniu Tiago  pojechał na wakacje do Barcelony.
  Po długiej podróży wybrał się na plażę. Tiago  uwielbiał malować,więc  postanowił namalować krajobraz  morski.
    Nagle ujrzał dwie piękne kobiety całe w bieli.Bardzo mu się spodobały, dlatego podszedł do nich i poprosił o spotkanie.
    Okazało się, że  były to siostry.Jedna z nich, Catarina  niedawno wyszła za mąż.Natomiast Paula  była sama i bardzo polubiła malarza . Hiszpanie wspaniale się dogadywali.
     Kiedy nadszedł czas pożegnania Paula rozpłakała się i wyznała  Tiago miłość.Pięć miesięcy później pobrali się w Barcelonie.
     Catarina  podarowała  młodej parze dokończony obraz, który Tiago malował latem.Przedstawiał on morze i piaszczystą plażę, po której spacerowały dwie prześliczne kobiety.


Maksymilian Sieja, kl. VI

Kobiety spacerujące plażą

    W końcu nastały upragnione wakacje . Piękna słoneczna pogoda nastrajała na wycieczki połączone z chłodzącą kąpielą . Dwie starsze kobiety wybrały się na spacer po plaży . Niestety , długie suknie były nieodpowiednie w tak gorący dzień . Na szczęście powiał letni wiatr . Nagle zerwała się ogromna wichura i porwała jednej pani nakrycie głowy. Bardzo szybko ozdobny kapelusz przeniósł się na wzburzone fale. Dobrze , Ze na miejscu była grupa dzieci z żeglarskiego obozu. Dwóch chłopców  przeczekało mocne podmuchy wiatru  i sprawnie podpłynęła po kapelusz  . Panie były zadowolone i w ramach podziękowania zaprosiły młodych pływaków na pyszne desery. W powrotną drogę kobita , która miała małą przygodę z nakryciem głowy , już go nie zakładała . Pomimo mocnej wichury spacer po plaży nad cudnym błękitnym morzem panie uznały za bardzo udany .

Francisco de Goya "Parasolka"


Kornelia Dzieniszewska, kl. V

Opis obrazu

Obraz pt. „Parasolka” namalował hiszpański malarz Francisco de Goya.
Na portrecie przeważają kolory brązowy , niebieski , żółty oraz zielony. Można go zobaczyć w muzeum Prado. Obraz  został namalowany techniką olej na płótnie.
Na pierwszym planie widać brązowego pieska leżącego na kolanach damy , która siedzi na trawie. Kobieta jest ubrana w niebiesko – żółto – białą sukienkę , a na nią narzucony jest brązowo-biały płaszcz. Dama ma czarne włosy upięte czerwoną kokardką. W lewej ręce ma wachlarz , a nad jej głową trzymany jest parasol. Mężczyzna obok ubrany jest w brązowe spodnie, kamizelkę i koszulę. Jego czarny pas i biaława chusta dobrze pasują do całego ubrania.
Na drugim planie widać mur oraz zielone drzewo. W tle rośnie jeszcze kilka drzewek, nad którymi widnieją białe chmury na błękitnym niebie.
Obraz jest spokojny i łagodny, bardzo mi się podoba.


Sebastian Koba, kl. V

Opis obrazu

Obraz, który opisuję nowi tytuł „Parasolka” autorstwa Francisco de Goya.  Portret został namalowany techniką olejną na płótnie.
Na pierwszym planie znajdują się dwie postacie. Pierwsza postać to kobieta ubrana w długą sukienkę koloru niebiesko-żółtego, na kolanach której siedzi pies. Jej włosy są koloru brązowego. Dzierży w ręce złoty wachlarz. Za damą stoi chłopak trzymający w ręku zieloną parasolkę osłaniającą kobietę przed słońcem. Młodzieniec jest ubrany w brązowy mundur z czarną apaszką. Jego włosy są koloru brązowego. Za ludźmi znajduje się małe drzewko, uginające się pod wpływem silnego wiatru.
Po lewej stronie widnieje kamienny mur, a po prawej, w oddali las. Tłem obrazy jest pochmurne niebo, jakby zbliżała się burza.
Obraz wywarł na mnie pozytywne wrażenie, ponieważ artysta zadbał o każdy szczegół.


Julia Laszczak, kl. VI

 Parasolka

Księżniczka o swą cerę dba,
codziennie z parasolem chodzi,
wachlarz zawsze przy sobie ma,
u chłopców jej się powodzi.
Sługa wiernie za nią stoi,
parasolkę trzyma w dłoni,
na kolanach trzyma psa,
suknię piękną na sobie ma,
na pagórku cały dzień siedzą,
jak spędzić czas dobrze wiedzą.
Julia Laszczak kl.6





wtorek, 5 maja 2015

Pablo Picasso "Mandolina i gitara"


Natalia Pniok, kl. V

Przez otwarte duże okno
błękit nieba i obłoczki białe trzy
słyszą granie albo łkanie
małej żółtej mandoliny i gitary strun.

Piękną nutkę podchwyciły
futerał i sznurek.
Nucąc sobie melodyjkę
razem na stole pięknie tańczyły.

Podziwiały ich gwiazdeczki,
krateczki i paseczki
jak pięknie grają, tańczą i śpiewają
te muzyczne zabaweczki.


Daria Czupryna, kl. VI

Opis obrazu

  Obraz „Mandolina i gitara” namalował Pablo Picasso. Autor tego obrazu jest przedstawicielem nurtu malarstwa zwanego kubizmem. Kubizm to kierunek w sztuce, który charakteryzuje się geometrycznymi uproszczeniami elementów kompozycji.
  Obraz „Mandolina i gitara” przedstawia instrumenty zbudowane z figur geometrycznych. Leżą one w pokoju na stole, który jest bardzo kolorowy i stoi na podłodze pokrytej kwadratowymi płytkami w kolorze jasnoróżowym. Ściany w pokoju są brązowe we wzory. Za stołem można dostrzec drzwi balkonowe. Wychodząc na taras można oglądać piękne, błękitne morze.
  Obraz ten bardzo mi się podoba. Autor ciekawie przedstawił instrumenty muzyczne. Dzieło Pabla Picasso jest bardzo kolorowe, pobudza wyobraźnię. Tworzenie obrazów z figur geometrycznych jest niezwykle trudne, wymaga dużo pracy, podziwiam za to tego malarza.


Kacper Bies, kl. VI

Opis obrazu

Obraz pt. ”Mandolina i gitara”, którego autorem jest Pablo Picasso , można nazwać obrazem z motywem muzycznym.
  Na pierwszym planie widać rzeźbiony stół przykryty kolorowym obrusie, na którym leży gitara i mandolina oraz coś, czego nie potrafię nazwać. Instrumenty wyglądają jakby były zbudowane z figur geometrycznych. Podłoga, na której stoi stół, jest zbudowany z kwadratów. Ściana z otwartym oknem stanowi tło obrazu, przez otwarte okno widać balustradę oraz błękitne niebo.
Moim zdaniem obraz dla zwykłego człowieka jest trudny do opisania, ponieważ jest to wizja wielkiego artysty, który malował w sposób zrozumiały tylko dla siebie. Na obrazie panuje także artystyczny nieład.


Maksym Szczurko, kl. V

Mandolina i gitara

Mandolina i gitara,
to dobrana para.
Na nich rytmy wygrywamy,
przecież duży talent mamy.
Malowane na obrazie,
autor dobrze na tym zna się.
Piękne barwy nam przedstawił,
wszystkich obraz zaciekawił.
Instrumenty śliczne są,
na nich dźwięki pięknie brzmią.
Lubię rytmy wystukiwać,
wszystkich dźwiękiem zaskakiwać.


Tymoteusz Banasik, kl. VI

Opis obrazu Pablo Picasso „Mandolina i gitara”

Autorem obrazu pt. „Mandolina i gitara” jest Pablo Picasso. Dzieło zostało namalowane w 1924 roku techniką olejną na płótnie.
Na pierwszym planie znajdują się tytułowe mandolina i gitara. Są położone na stole. Mandolina znajduje się po lewej stronie, ma żółty front, czarny gryf i czerwono-czarne boki. Gitara stoi po prawej stronie, ma biały front i kolorowe boki. Oba instrumenty mają nietypowe kształty, które odbiegają od rzeczywistości. Na stole leży bogato zdobiony, kolorowy obrus o nieokreślonym kształcie. Tło obrazu stanowi niebieska ściana z oknem otwartym na balkon.
Zastosowane ciepłe i wyraziste barwy tworzą ciekawy i charakterystyczny dla Picassa klimat. Cały obraz przesycony jest dziwnymi formami i kształtami.
Według mnie obraz jest bardzo dziwny i każdy może go odczytać w innym sposób. Jedynym plusem jest to, że na pewno pobudza wyobraźnię.



wtorek, 28 kwietnia 2015

OKRUCHY POETYCKIE

Tymoteusz Banasik, kl. VI

Niebo byłoby czyste,
gdyby nie było na nim chmur.

Niektóre wiersze są głębokie jak kałuża,
inne jak jezioro,
a jeszcze inne jak ocean.

Wojna jest dobra tylko wtedy,
gdy jej nie ma.

Niektóre drobnostki mogą być
w przyszłości bardzo ważne.

Wolny człowiek to taki,
który wszystko może,
ale nic nie musi.

Czasami chcemy zwrócić na siebie czyjąś uwagę,
a sami nie zwracamy jej na innych.


Olga Dobija, kl. VI

UŚMIECH
Deszczowy poranek, a ja uśmiechnięta, dlaczego? Gdyż zza smutnych chmur przeciska się wesołe słońce.

PRZYJAŹŃ
Mała dziewczynka upiekła ciasto z przyjaźni, które posmakowali ludzie.

RZEKA
Życie jest jak rzeka,
Czasem płynie wolno,
A czasem nie możemy za nim nadążyć.

SŁOŃCE
Otworzyłam oczy, pokój był tak słoneczny, że zajrzałam do okna, a tam słońce, które daje tyle szczęścia.

TO COŚ
Wyszło ze mnie to całe nieszczęście, wylało się na papier i zakończyło się szczęśliwie.

SZKOŁA
Kolejny wiosenny dzień, na dworze zimno, chcę zostać w domu, lecz pójdę do szkoły bo wiem, że czeka tam wiele ludzi dla, których warto iść.

Henryk Stażewski

Kinga Kwaśny, kl. III

Tańczy kwadrat oraz koło, dziś figurom jest wesoło,
Trójkąt też dołączyc chce,
Na zabawę ma dziś chęc,
Prostokąt to fajna figura,
Nie umie tańczyc? To bzdura!
Głośno na trąbce trąb,
Zatańczy z nami też romb,
W końcu wszystkie się zebrały,
I ruszyły w tany,
Znają dobrze każdy taniec,

A najlepiej połamaniec.

Mateusz Białczak, kl. III

Dziś figury tańczą w koło.
Pierwszej w parze idzie koło.
Trójkąt go za rączkę chwyta.
Kwadrat z boku się rozpycha.
A prostokąt szybko zmyka.
Tak ze sobą tańcowały

Aż dzieci się zaśmiewały

Zuzanna Szęszoł, kl. III 

Kółka tańczą dookoła,
Nagle kwadrat do nich woła.
Woła do nich, że nie znosi,
Wszystkich egzotycznych roślin.
J narzeka dookoła,
Ja znieść tego już nie zdołam.
Śmierdzą tylko mi w ogrodzie,
no odezwij się trójkącie.
Ja tak myślę tylko sobie,
po co tym zawracasz głowę.
I zaczęli znowu tańczyć,
no i znowu owal warczy .
Ja nie zniosę tego dłużej,
znów ten ser, ten z masy grubej.
Znów to samo powiem tylko,
teraz mam na głowie wszystko.
Zaczniesz tańczyć znowu wreszcie,
a nie bawić się w tym cieście.
Tańczmy wszyscy teraz walca,
no już bierzcie się do tańca.
Trójkąt z kółkiem kwadrat z kim ?
No i znowu będzie krzyk.
Uspokójcie wszyscy się,
no bo znowu będzie źle.
Już kończymy wierszyk ten,
może czas już zapaść w sen.
Pomyśl tylko trójkąciku,
roztańczymy się po cichu.
Całą noc już tak tańczyły,
ale przy tym się zmęczyły.
No już chyba para kończyć,

trochę trudne się rozłączyć.


Kinga Kwaśny, kl. III

Przyszedł trójkąt do kwadrata, by zatańczy krakowiaka.
Tak się w tańcu zatracili, że na obiad się spóźnili.
Po obiedzie przyszła pora, by zatańczyć rock’and rolla.
Koło wnet to zobaczyło i do tańca się włączyło.

Pan prostokąt też się zjawił i do walca poprowadził.

Maja Kamińska, kl. III

„Tańczące szaleństwo !”

Jeden trójkąt no i drugi przyciągnęły z sobą boogie,
Kółko tańczy oszalałe, aż zrobi całkiem małe.
Jeden trapez z prostokątem już od dawna tańczą congę,
Kwadrat wnet nie wytrzymuje, krakowiaka już tańcuje.
Romb do tańca stożek prosi, rączkę wdzięcznie swą unosi,
A na koniec sześciokąty proszą do tańca trójkąty.



Zofia Jakubiec,  kl. III

„Tańczy koło, kwadrat, trójkąt”

Koło z kołem dziś tańczyło,
i się przy tym bardzo zżyło.
Kwadrat zatańczył dziś walca,
Trójkąt tańczy połamańca.
Owal kroki liczy swoje,
i otwiera cztery słoje.
Trapez tańczy przy szufladzie,
a ruchy są dzisiaj w nieładzie.
Dziś jest występ.
Na występie koło z kołem,
kwadrat z wołem,
owal z słojem, tańczą sobie.
Wszyscy gromkie brawa bili,
Dziś emocje tam przeżyli!
A figury mówią że,
im przyjemnie tańczy się!


Anna Szęszoł, kl. III

„Tańczącze figury”

Zatańczyło kółko w kółko, za tym kółkiem ruszył trójkąt,
Kwadrat też do tańca mknie, kto następny? Proszę cię.
Wnet prostokąt rogiem rusza, wszystkie pary już porusza.
Owal mknie po ścianie, słychać skrzypek granie.
Wszystkie te figury, tańczą wzdłuż tej dziury.
Jedna hop, przy tańcu w skok, kółko ją złapało.
Wszystkie figury te, wprost kochają tańce swe.
Lecz gdy wejdzie do nich ktoś, wnet chowają się w kąt.
Więc już widać dobrze, że walca nie zatańczą źle.
Nie zapominajmy, że to są figury Geometryczne!


Turgut Zaim "Wioska Yorukler"



Matylda Wala, kl. VI

"Wioska obok Ankary"

W małej wiosce niedaleko Ankary,
Żyła rodzina pełna wiary.
Mieli dwa barany,
Jeden z nich był bardzo oddany.

Były tam trzy kobiety,
I czwórka dzieci, które robiły omlety.
Mały chłopiec na fujarce gra,
To jego zainteresowanie, z którym współgra.

Na polach widać wiosnę, bo wszystko już zakwita,
Słońce ludzi promieniami wita.
Pierwsze wiosenne kwiaty witają,
Wszyscy wiosnę bardzo kochają.

Wszyscy do domów już podążają,
W koszykach jedzenie chowają.
Niebo ciemnieje, słońce zachodzi,

A z drugiej strony księżyc wschodzi.


Daria Czupryna, kl. VI

Opis obrazu "Wioska Yorukler"

Autorem obrazu "Wioska Yorukler" jest Turkut Zaim. Obraz przedstawia kobiety,dzieci i zwierzęta na tle wysokich gór.
  Na pierwszym planie widzimy młode kobiety ubrane w pięknie haftowane stroje ludowe.Ich włosy zakrywają białe chusty uformowane w charakterystyczne czepce.Kobieta po lewej stronie obrazu trzyma na kolanach malutkie dziecko,które wesoło przebiera nóżkami.Jego matka trzyma w ręku przędze z wełny towarzyszącej im kozy.Obok siedzącej z malcem kobiety stoi chłopczyk w żółtej koszulce,ma skrzyżowane rączki.Niedaleko opisywanego chłopca siedzi przy ognisku mała dziewczynka ubrana w granatową sukienkę z jasną przepaską.Wyciąga rękę z kubeczkiem i prosi mamę o nalanie mleka.Jej matka stoi z drewnianym wiaderkiem świeżego mleka od kozy.Trzecia z kobiet pochyla się nad sakwą z różnymi przedmiotami.Worek ten jest biały i ma kolorowe,piękne wzory.Po prawej stronie obrazu stoi chłopczyk,który pije mleko z miski.Wszyscy czekają na piekące się na ognisku placuszki.Stojące blisko ludzi kozy mają białą,puszystą,jedwabistą sierść i zakręcone rogi.Na drugim planie widzimy grupę ludzi i wielbłądy.Wędrowcy siedzą przy ognisku i odpoczywają.Wielbłądy skubią trawę.W oddali można podziwiać piękne,wysokie góry.Ich ośnieżone szczyty wyglądają groźnie.Niżej położone wierzchołki są pokryte roślinnością.
  Opisywany przeze mnie obraz jest niezwykle barwny i ciekawy.


Nikola Mysza, kl. VI


  ,,Yorukler"

W miasteczku Yorukler słoneczko świeci,
Tu bawią się i śmieją małe dzieci,
Starszych także tu nie brakuje,
Każdy wspaniale się tutaj czuje .


Najpiękniej jest tutaj wiosną,
Porą roku  piękną,słoneczną,radosną.
Kiedy chłopiec zagra na fujarce ,
Jego rodzeństwo poczuje się jak w bajce.


Starsza dziewczyna z koszyka coś bierze,
Za rodziną widać białe rogate zwierzę.
Zwierzęta  powinny na łące się paść,
Ale one wolą tuż za dziećmi stać.


Niania maluchem się opiekuje,
Mama dzieci na obiad zwołuje.
Kiedy dzieciaki  wracają z daleka,
Pyszne jedzenie na miejscu już czeka.

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Osman Hamdi Bey "Treser żółwi"



Antoni Kukuczka, kl. VI

,,Treser Żółwi"

Dawno temu żył pewien turecki kapłan. Chodził on codziennie do dużego meczetu i wiele czasu spędzał na modlitwach do Allaha. Był on jednym z wielu kapłanów w tym meczecie. Na ich czele stał stary niski i siwobrody, który już od wielu lat posługiwał w tej świątyni.
Pewnego dnia stary kapłan umarł. Po głosowaniu na przewodniczącego okazało się, że został nim ten, o którym było wcześniej wspomniane.
Z charakteru nie był on dobry – no może na początku. Póżniej omamiła go władza nad świątynią. Nie liczył się ze zdaniem wiernych i innych kapłanów. Kazał ludziom składać ofiary ze złota i srebra. Leżały w meczecie dzień, góra dwa, a potem znikały... Zabierał je po kryjomu kapłan,   wmawiając wiernym, że to Allah bierze kosztowności.
I tak mijały lata: Belli – bo tak miał na imię ów kapłan – wzbogacał się coraz bardziej kosztem innych. W końcu doszedł do takiego bogactwa, że wybudował sobie pałac w Stambule. Żył jak magnat, miał wszystko, czego zapragnął. O meczecie i innych kapłanach zapomniał, nie chodził już do świątyni na modlitwy. Pomiatał ludźmi bardziej niż przy tych fałszywych ofiarach. Był niczym treser bijący małe, biedne, powolne żłółwie, które nie mają gdzie się podziać.
Gdy jednak wydawało się, że już nic tego człowieka nie zmieni, stała się dziwna rzecz: pewnego dnia Belli nie obudził się rano – umarł.
***
Można czerpać z tego następujące pouczenie:

Nie ma sensu zbierać bogactw i być złym, gdyż nie wiemy kiedy Bóg zechce, abyśmy umarli, a wtedy ten kto był zły ląduje w piekle. Pieniądze zasłaniają Boga i dobro!!!

Agnieszka Mozol, kl. IV

Treser żółwi

Dawno temu żył mały chłopiec, który miał na imię Kamil. Pochodził z bardzo bogatej rodziny królewskiej. Miał starszego brata, który w przyszłości miał zostać królem. Mijały lata, Kamil bardzo kochał zwierzęta i marzył, żeby zostać treserem żółwi. 
Żółwie  zawsze go słuchały. Pewnego dnia zniknęły z klatki. Kamil bardzo się tym zmartwił. Całe królestwo szukało żółwi, nawet sam król Maurycy. W czasie poszukiwań Kamil znalazł w ogrodzie amulet. Był piękny, wysadzany szlachetnymi kamieniami. Kiedy go założył na szyję, usłyszał cichutkie głosy dochodzące z zarośli. Zaskoczony Kamil odnalazł żółwie i bardzo się zdziwił, bo rozumiał ich mowę. 
Kamil od tego czasu został najsłynniejszym treserem żółwi na cały świecie, bo okazało się, że amulet był magiczny i pozwalał mu rozumieć mowę zwierząt.


Alicja Laszczak, kl. IV

Badi i jego przygody

Opowiadanie o pewnym niezwykłym człowieku – Badi’m.

Badi mieszka w meczecie i jest treserem żółwi. Zawsze, gdy gdzieś idzie, bierze swój plecak w kształcie żółwia. Ma on również patyk, który służy mu do tresowania żółwi. Badi tresuje pięć żółwi: Bartka, Zabi, Bumi, Romę i Hecę. Pewnego razu Badi dał Bumi’emu sałatę, a ten powiedział: ,,Dziękuję”! Nie wyobrażacie sobie zdziwienia Badi’ego! Wtedy zapytał się go: ,,Umiesz mówić?” On odpowiedział: ,,Nie, ale znam już dużo słów”. Wtedy Badi wziął żółwia i pojechał z nim do centrum Turcji. Rozmawiał z Bumi’m aż do wieczora. Później poczuł tajemniczą moc i zrozumiał, że wszystkie żółwie same nauczyły się wspinać i mówić! Wtedy Badi poszedł na salę gimnastyczną w swojej dawnej szkole i zrobił konkurs pt.: ,,Który żółw jest najbardziej wygimnastykowany?” No i wygrały oczywiście jego żółwie.


Joanna Bielicka, kl. IV

Raz pan Tomasz...

1.Raz pan Tomasz na rowerze
Spotkał żółwie na spacerze.  
Wziął je wszystkie delikatnie 
Oraz wytresował ładnie.

   2.Tomasz żółwie nazwał tak 
   Tika, Lila i Cudak.
   W domu dał im pokój
    Aby miały spokój.

      3.W pokoju mają kocyk
      Żeby ciepło było w nocy.
      Gdy są głodne mówią daj
      Liść sałaty to nasz raj.

      4.Tomasz w ręku trzyma flet
      Żeby żółwie wezwać wnet.
      Wszystkie żółwie go słuchają 
      Oraz za nim podążają.


Gabriela Kubas, kl. IV

Treser Żółwi

Nie tak dawno temu, w Turcji żył sobie pewien pan. Miał na imię Peter. Gdy się urodził, zmarł mu tata. Kiedy miał pięć lat, zmarła mu mama i zostawiła go cioci. Ciocia opiekowała się nim przez dziesięć lat. Później,  gdy miał piętnaście lat, ciocia wyjechała do Włoch. Piętnastoletni Peter mieszkał w szałasie na polu uprawnym i żywił się dziką zwierzyną. Po dwudziestu latach poszedł na targ wypożyczyć muła . Skąpy sprzedawca powiedział , że jak wytresuje jakieś zwierzę, to odda mu muła. Peter rozejrzał się i zobaczył koty, papugi, ślimaki, konie, żółwie i wiele innych zwierząt. Zadziwiony Peter wybrał  pięć żółwi. Sprzedawca dał mu klucz do zamku, gdzie miał tresować zwierzęta. Zamek był cały ze złota. Peter przez cztery lata, dzień i noc tresował żółwie. W końcu poszedł na targ i pokazał sprzedawcy, ze żółwie umieją tańczyć. Ucieszony sprzedawca dał mu muła. Peter pojechał na mule , a jadąc myślał jak przyjemnie było tresować żółwie. Jechał więc przez cała Turcję i tresował każdego żółwia, którego spotkał po drodze.


Iga Machalica, kl. IV

Żółwie i ludzie

Było żółwi pięć
I człowiek jeden
Jego dom był kolorowy,
Piękny strojny i wesoły.

Człowiek ten nazywał się Osman.
Wybrał się na targ po ziemniaki trzy
I zobaczył tam żółwią rodzinę.
Było żółwi pięć, więc zakupił je.

Kupił potem flet i bębenek też, 
Zabrał żółwie i poszedł 
Ludzie się patrzą, szeptają do siebie,
Śmieją się, dziwią, podchodzą, odchodzą.

Przyszedł Osman do domu
I powiedział : wytresuje moje żółwie!
Jak powiedział tak też zrobił  
Było żółwi pięć, wytresował je.


Julia Zoń, kl. IV

Rodzinne żółwie


     Dawno, dawno temu w Stambule mieszkał cesarz turecki Hasan. Miał on żonę, córkę i trzech synów. Był dobrym władcą i ludzie go wielbili.
    Ale nastały złe czasy i na cesarstwo napadła zła wiedźma, która chciała przejąć władzę. Cesarz nie zgodził się na jej warunki, dlatego wiedźma postanowiła użyć czarów, aby zmusić cesarza do oddania tronu. Zamieniła jego rodzinę w żółwie. Cesarzowi udało się uciec i zamknąć się w wysokiej wieży z żółwiami. Nie znał ich mowy, więc wydał rozkaz, że ten kto zna mowę żółwią i porozumie się z nimi dostanie pół królestwa. Próbowało wielu, aż pojawił się Książę, który umiał grać na flecie żółwią muzykę. W ten sposób dogadał się z żółwiami.
    Dzięki tej muzyce czary przestały działać, a żółwie znowu stały się ludźmi. Książę dostał rękę córki cesarza i pół królestwa.
                                                                    

Karolina Nasiek, kl. IV

Treser żółwi

Dawno temu w Turcji, w małym miasteczku Jori żył pan Osman. Mieszkał on w pięknym meczecie na wzgórzu.
Pewnego razu przydarzyła mu się niezwykła przygoda. Gdy pan Osman spacerował po ogrodzie, zobaczył cztery żółwie zmierzające w stronę meczetu. Pan Osman wziął je na ręce i poszedł z nimi do pięknej komnaty w meczecie. Gdy doszedł na miejsce , drzwi w komnacie ,w której przebywał Osman z żółwiami zamknęły się , a ktoś zamknął je na klucz. Pan Osman zaczął nimi szarpać , lecz nic nie pomagało . W końcu się zmęczył i zasnął spał i nagle poczuł, że coś mu chodzi po brzuchu , obudził , obudził się i zobaczył żółwia. Pod drzwiami leżała srebrna taca z sałatą , obok tacy leżały czarne buty , srebrne spodnie, brązowy kapelusz , flet, bębenek i tureckie polto. Osman się ubrał i wyciągną dłoń po tacę z sałatą , a na tacy nie było najmniejszego liścia. A był bardzo głodny. Nagle na jego rękach znalazł się żółw , który miał w pysku liść sałaty, położył ten liść na ręce Osmana. Zdziwił się i wtedy wpadł na pomysł, że będzie tresować żółwie. Zaczął od razu je tresować ,codziennie zjadał po trzy liście sałaty ,a resztę oddawał żółwiom. Po kliku miesiącach były mu posłuszne. Pewnego dnia, gdy Osman odpoczywał drzwi się otworzyły.
Pan Osman wraz ze swoimi żółwiami został wypuszczony na wolność. A gdy wszyscy się dowiedzieli o treserze żółwi mieszkającym w Jori, odwiedzali miasteczko ,a Osman żył długo i szczęśliwie.


Natalia Pomorska, kl. IV

Treser żółwi

W pewnym starszym domu,
nie mówiąc nic nikomu,
mieszkał sobie pan nie byle jaki,
bo miał skórzane chodaki.

Przyodziany w czerwone szaty,
strój to nie byle jaki.
Pięknie się on prezentuje,
stadko żółwi dziś tresuję.

Trzy żółwie go słuchały,
i sałatę zajadały.
Dwa żółwiki pozostałe,
były trochę nieśmiałe.

W kąt pokoju chciały uciec,
może wolał pieczony udziec.
Wszystkie te żółwiki małe,
były mądre i wspaniałe.



Nikola Kaim, kl. IV

 Osman i żółwie

Dawno temu w Turcji żył sobie chłopiec o imieniu Osman.
Nie miał on żadnej rodziny i był biedny. Pewnego słonecznego dnia Osman poszedł do sklepu zoologicznego ,aby kupić sobie żółwia. Ku jemu zdziwieniu ,sklep miał wybite wszystkie i nie wiadomo czemu, drzwi też były otwarte. Na początku Osman wahał się wejść dom środka, ale odważył się zrobić jeden krok. Po wejściu, głośno zawołał ,,Hej’’. Ale odpowiedziało mu tylko ech. Wszystkie zwierzęta były w klatkach oprócz żółwi. Chłopiec wybiegł ze sklepu i udał się do domu. Zbliżał się wieczór. Osman siedząc na kanapie włączył telewizor. Oglądał ,,Fakty’’ i nie mógł uwierzyć, o czy mówi dziennikarka. W wiadomościach podano ,że ze wszystkich sklepów uciekły żółwie. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Osman wstał, otworzył drzwi ,lecz nikogo tam nie było. Chłopiec zobaczył mokre, małe ślady prowadzące na zewnątrz. Ubrał się i poszedł za śladami, które prowadziły na wysypisko. Nagle zauważył setki, a może tysiące żółwi. Osman początkowo przeraził się tym widokiem, ale w końcu przestał się bać i chciał wziąć jednego z żółwi na ręce. Ale one nie chciały się go słuchać. Dlatego chłopiec wyciągnął kawałek sałaty i pokazał żółwiom. Następnie zwierzęta zaczęły iść za chłopcem. Osman ułożył drogę z sałaty, która prowadziła do sklepów zoologicznych. Każdy żółw trafił ,,sałatową’’ drogą do swojego domu.
Tak właśnie żółwie znalazły się w sklepach, a Osman został najlepszym treserem żółwi.


Natalia Mysza, kl. IV

TRESER ŻÓŁWI
      
Dawno, dawno temu w Turcji , żył sobie pewien staruszek. Niestety, był bezdomny. Długo szukał domu aż w końcu znalazł stary , opuszczony i zniszczony pałac. Był już bardzo zmęczony , więc bez zastanowienia zamieszkał w pałacu. Gdy wszedł , zobaczył stary korytarz , który prowadził do trzech pomieszczeń : kuchni , jadalni i trzecie pomieszczenie do wejścia na drugie piętro czyli na schody .Najpierw zajrzał do kuchni, gdyż był bardzo głodny , jednak już nie było jedzenia . Kuchnia była  bardzo ładna, ale zniszczona, można powiedzieć „zabytkowa” . W jadalni był duży stol z krzesłami i wypaloną świecą. Wszedł po schodach i zobaczył kolejny korytarz oświetlony przez okno. Tym razem korytarz prowadził do czterech pomieszczeń : dwóch komnat , łazienki i całkiem pustego pokoju. Najpierw zobaczył piękną łazienkę , potem w jednej z komnat przespał się godzinę i poszedł do pustego pokoju . Okazało się, że nie był w pałacu sam! Zobaczył żółwie ! Przestraszył się i odskoczył do tyłu . Po chwili jeden z żółwi zaczął robić fikołki , salta itd. Staruszek przypomniał sobie , że gdy był jeszcze młodym chłopcem , też umiał tak robić .  Niestety, inne żółwie nie posiadały tego talentu . Wrażliwy staruszek usiadł koło żółwi, zamknął oczy i wszystko sobie przypomniał . Zaczął uczyć żółwie , aż pewnego dnia poczuł , że głód go przerasta .Dlatego postanowił wyjść na ulicę i pokazać talent żółwi . Wziął kapelusz, położył koło żółwi i zaczął ruszać patykiem, a żółwie robiły różne akrobacje. Ludzie hojnie wrzucali do kapelusza pieniądze , a staruszek miał z czego żyć . Nazwano go „ Treserem żółwi”. Znalazł sobie żonę i dwoje dzieci:  dziewczynkę Hiuren i chłopca Tigitau . Żył sobie w pałacu z żoną  i dziećmi . Ale to wszystko zawdzięczał żółwiom. 


Wiktoria Żabińska, kl. IV

Treser Żółwi

Dawno temu żył człowiek o imieniu Osman , który całe życie zajmował się tresurą słoni.
Ciężka to była praca , jednak Osman kochał ja całym sercem. Był on bardzo dobry dla swoich podopiecznych. Zwierzęta odwzajemniały mu się przywiązaniem i oddaniem. Jednak z wielkim , kiedy zaczęło brakować mu sił , dyrektor cyrku zwolnił go z pracy. Osman popadł w rozpacz . Nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Całymi dniami chodził bez celu po miasteczku. Podejmował się różnych prac , jednak żadna nie sprawdzała mu przyjemności. 
Pewnego dnia wybrał się w podróż. Gdy szedł brzegiem morza, zobaczył spacerujące po plaży żółwie. Z wielkim zainteresowaniem przyglądał się tym zwierzętom. W pewien sposób przypominały mu słonie , które kiedyś trenował. Po chwili, gdy ruszył w dalszą drogę, zauważył , że żółwie podążają za nim . Osman wpadł na pomysł że zostanie treserem żółwi. Zabrał zwierzęta ze sobą domu i całymi dniami zajmował się ich tresurą. Wzbudzał on duże zainteresowanie swoimi niezwykłymi umiejętnościami. Ludzie przychodzili , żeby móc obejrzeć jego niezwykłe występy z żółwiami . Pewnego dnia do domu Osmana przyszedł dyrektor cyrku. Zachwycił się tym , w jaki sposób Osman wytresował żółwie i postanowił na nowo zatrudnił Go w cyrku. 
Odtąd Osman stał się najsłynniejszym treserem żółwi w kraju.


Tymoteusz Banasik, kl. VI

Opis obrazu „Treser żółwi”

            Autorem obrazu pt. „Treser żółwi” jest Osman Hamdi Bey. Dzieło zostało namalowane w1906 roku techniką olejną na płótnie.
            Na pierwszym planie znajduje się tytułowy treser żółwi. Ubrany jest w czerwone, bogato zdobione szaty przypominające sukienkę przewiązaną paskiem. Na plecach ma zawieszoną brązową skorupę jednego ze swoich podopiecznych. Stoi pochylony, ręce ma założone do tyłu i trzyma w nich długi patyk. Na jego szyi wisi podłużny przedmiot przypominający ówczesny gwizdek. Głowę ma odzianą w duży złoto-fioletowy kapelusz wyglądający jak turban przewiązany bordową wstęgą. Ma czarne wąsy i brodę. Na stopach ubrane żółte sandały. W dolnej części obrazu widać pięć małych żółwi, które chodzą po jasnych płytkach wokół trenera. Tło obrazu stanowi pięknie zdobiona ściana w niebieskie sześciokąty, na środku której jest małe okienko w jasnej wnęce z bogato malowaną ramą. Zastosowane ciepłe i wyraziste barwy tworzą przyjazny nastrój.
            Według mnie obraz ten jest godny uwagi. Nie tylko ze względu na ładne wykonanie, ale i ciekawy temat.


  




Pytania do książki nr 5 (kl. IV-VI) - A. Onichimowska "Duch starej kamienicy"

 1. Ile lat miał duch Maciek? 2. W jakim wieku przestał rosnąć? 3. Które zdanie jest prawdziwe? a. Rodzice bardzo kochali swojego jedynego s...