Karolina Nasiek, kl. IV
,,Powrót
z targu”
W
Portugalii ,w małym miasteczku Portiza zamieszkiwały dwa
małżeństwa. Pewnego dnia postanowiły wybrać się na targ po
ziemniaki i inne potrzebne rzeczy.
Na
targu było dużo ludzi oraz dwie kobiety na osiołkach Albara i
Martina i ich mężowie Oskar i Malior. Po zakupach ziemniaków i
rzeczy postanowili wracać do wioski. Podczas powrotu było bardzo
gorąco ,kobiety rozłożyły parasolki przeciw słoneczne. Na
pustyni przed miasteczkiem spotkały smutną i samotną kobietę.
-Dzień
dobry-powiedziała Albara.
-Dzień
dobry-odpowiedziała kobieta smutnym głosem.
-Co
się stało?-zapytała Martina.
-Nie
mam gdzie mieszkać, burza piaskowa zniszczyła mój
dom-odpowiedziała kobieta płacząc.
-Nie
martw się, niedaleko jest nasza wioska-tam znajdziemy jakiś dom dla
ciebie- powiedziała Albara.
-Naprawdę?-z
uśmiechem kobieta.
-Tak,
możesz nam zaufać, w naszej wiosce jest opuszczony dom, w którym
będziesz mogła zamieszkać, a więc jedźmy do wioski-powiedziała
Albara.
Gdy
dojechali do wioski w Portizie, od razu w czy rzucił się im
opuszczony dom. Kobieta była bardzo wdzięczna Albarze i Martinie.
Kobieta o imieniu Alexa zaprzyjaźniła się z Albarą , Martiną i
ich rodzinami.
Kilka
lat później Alexa założyła dużą rodzinę, z którą żyła
długo i szczęśliwie. Na zawsze pozostali przyjaciółmi.
Oliwia Kajkowska, kl. IV
„Powrót z
targu”
Było
lato,słońce grzało,
piękne
niebieskie niebo widniało.
Trzy panienki
na osiołkach z wielkiego targu wracają,
a za nimi dwaj
młodzieńcy na osiołkach podążają.
Wokół nich
wielka puszcza i żółty mały młynek
w którym
mieszkał starszy pan z pieskiem Maminsynem.
W torbach niosą
same skarby,
różne szaty i kokardy
w różne
kropki i zygzaki,
kapelusze i sandałki.
Dawno,
dawno temu, w Hiszpanii, pewne bezdzietne małżeństwo wybrało się
na targ. Akurat tego dnia było na nim wielu przyjezdnych
handlarzy.
Kobieta
o imieniu Lia, wraz ze swoim mężem Leonem poszli najpierw do
starszej pani, która sprzedawała. Małe wiklinowe koszyki. Tak
naprawdę nie chcieli go, pragnęli tylko pomóc staruszce.
Małżeństwo za swoją dobroć dostało zielono-różową fasolkę,
którą Lia powinna zjeść, ona miała odmienić ich życie, spełnić
marzenia.
Po
trzech miesiącach okazało się,że kobieta jest w ciąży, co
wszystkich zdziwiło, gdyż było to niemożliwe. Kiedy urodziła się
im córka, nazwali ją Tiara, tak jak nazywał się stragan
staruszki. Od tego momentu ich życie było wspaniałe, nie mieli
zmartwień. Zawsze pomagali słabszym, gdyż sami jeszcze niedawno
nic nie posiadali.
Kacper Bies, kl. V
Żar
leje się z nieba.
Osły
objuczone tobołami,zmęczone.
Dźwigają
ludzi na grzbiecie.
Piaszczystą
drogą wracają z targu.
Jeszcze
tylko chwila i będą w domu.
Nareszcie
zwierzęta i ludzie odpoczną.
Napiją
się zimnej wody.
Zjedzą
posiłek.
Ciężki
to był dzień dla ludzi i zwierząt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.