I miejsce - Natalia Opitek, kl. VI
oraz Alicja Laszczak, kl. V
II miejsce - Julia Zoń, kl. V
III miejsce - Karolina Nasiek, kl. V
wyróżnienie - Adam Brońka, kl. V
Wszystkie osoby otrzymują oceny celujące z języka polskiego!
Gratuluję!!!
Zielona szkoła w Sidzinie
październik 2015
Poniedziałek 12.10.2015
Mama szła o 6:30 do pracy. Obudziła mnie, żeby się pożegnać i powiedziała, że na polu jest śnieg. Natychmiast wyskoczyłam z łóżka i podeszłam do okna. Wszędzie było BIAŁO. Myślałam, że zwariuję . Przecież mieliśmy jechać na zieloną szkołę, a nie na zimowisko. Zaczęłam zbierać się, aby zdążyć na zbiórkę. Mieliśmy się spotkać na przystanku autobusowym. W piątek byłam chora, więc oczywiście pierwsze padło pytanie, co mi było. Gdy przyjechał autokar zaczęliśmy pakować do niego nasze walizki i torby. Wyjechaliśmy około dziewiątej. W Żywcu jak zwykle były korki. Cały czas padał deszcz ze śniegiem. Nie podoba mi się ta pogoda. Gdy dojechaliśmy na miejsce, było około południa. Tutejsi opiekunowie zaprowadzili nas do pokoi. Ja mieszkam z Natalią, Moniką, Emilią i Julią. Kiedy zostałyśmy same, zaczęłyśmy sobie gadać . Julka akurat była u koleżanek z piątej klasy. Kiedy wróciła padła na łóżko i po chwili krzyknęła
- W naszej lampie jest BANAN!-
Rzeczywiście. Lampa, pod którą Julka miała łóżko była akurat zapalona i było w niej wyraźnie widać kształt banana. Gdy przyszła jedna z tutejszych opiekunek, od razu jej to zgłosiłyśmy. Później zeszliśmy na obiad, a po obiedzie poszliśmy na spacer i zwiedzaliśmy pasiekę. Wieczorem odbyła się dyskoteka. Położyłyśmy się spać o 22:00.
Wtorek 13.10.2015
Mieliśmy pobudkę o 8:00. Mam od rana chrypę i ona mnie denerwuje. Ubrałyśmy się i zaścieliłyśmy łóżka. Po śniadaniu miałyśmy warsztaty, na których uczyli nas pleść bransoletki. Nasza polonistka też spróbowała! Później wyszliśmy na spacer i rzucaliśmy śnieżkami do celu. Na obiad były pulpety. Po obiedzie poszliśmy do „klasy” na warsztaty malowania na szkle. Ja namalowałam smoki. Po chwili zaczęło mnie boleć gardło. Nasza nauczycielka kazała mi się położyć i odpocząć. W ogóle nie miałam na to ochoty, ale mimo wszystko poszłam do łóżka. Później odbył się turniej gier i zabaw na wesoło. Po kolacji moja wychowawczyni poszła ze mną do pielęgniarki. Potem nasza grupa poszła na ognisko, a ja zostałam z kilkoma piątoklasistkami.
Środa 14.10.2015
Wstaliśmy pół godziny wcześniej. Dzisiaj jest dzień nauczyciela, więc przed śniadaniem zgromadziliśmy się w „sali imprez” i wręczyliśmy nauczycielkom prezenty. Myślały, że całkiem o tym zapomnieliśmy.
Dziś odbyła się wycieczka do Zakopanego. Gdy dojechaliśmy, po godzinnej jeździe do muzeum TPN okazało się, że jest zamknięte, więc poszliśmy na krótki spacer ścieżką edukacyjną. Strasznie było zimno. Później przeszliśmy koło Wielkiej Krokwi i przez Krupówki do kościoła na Pęksowym Brzyzku. Byłam tam na zimowisku w lutym. Potem mieliśmy pół godziny czasu na pamiątki na targu przed Gubałówką. Tego czasu było stanowczo za mało!
Gdy skończyliśmy zakupy, pojechaliśmy do term „Szaflary”. Kąpaliśmy się i zjeżdżaliśmy dwie godziny. Omal nie ugotowałam się w jacuzzi! Kiedy wróciliśmy, padłyśmy na łóżka. Byłam wykończona. Mieliśmy obiadokolację, a o 19:30 odbyła się dyskoteka.
Czwartek 15.10.2015
Gdy wstałyśmy rano, nie mogłyśmy się doczekać wieczora, ponieważ czterech chłopaków z naszej klasy musiało za karę przebrać się i pomalować jak dziewczyny. Podczas pobytu w Hiszpanii miałam wizję dotyczącą akurat jednego, więc postanowiłam ją urzeczywistnić. Jednego chłopaka bolała głowa i nie wystąpił. Jedna z nauczycielek zrobiła nam niespodziankę i pozwoliła zrobić kolejne bransoletki. Świetnie, bo fajnie się je plecie. Wyszliśmy rano na spacer w góry i krzyczeliśmy do echa. Później pakowaliśmy walizki. Normalnie makabra. Bardzo tego nie lubię. Wieczorem, piętnaście minut przed pokazem umalowałyśmy chłopaków. Moja wizja się spełniła.
Jednemu udało się zająć trzecie miejsce, a pozostałym trzecie.
Piątek 16.10.2015
Wstałyśmy za dziesięć ósma. Opiekunowie powiedzieli, że mamy opuścić pokoje o wpół do dziewiątej. Zeszliśmy na śniadanie i później poszliśmy na „salę imprez”, gdzie dyrektor ośrodka rozdał nam dyplomy, a my mu złożyliśmy podziękowania. Wyjechaliśmy o 10:00. Mieliśmy w autokarze totalną saunę. Podróż minęła szybko i w południe byliśmy w Bielsku. Bardzo miło spędziłam czas na tym wyjeździe. Mimo bólu gardła nie miałam czasu na nudę.
Alicja Laszczak
SIDZINA 12.10-16.10 2015
Dzień pierwszy: 12 X – Zabawa Start!
Nasza wyprawa zaczęła się około dziewiątej rano. Zbiórka miała miejsce na pętli przystanku. Staliśmy wszyscy koło poczty. Autobus podjechał punktualnie, wpakowaliśmy walizki, pożegnaliśmy się z rodzicami i ruszyliśmy w kierunku PRZYGODY. Strasznie zmarzły mi stopy w autobusie, gdyż poniedziałek był bardzo biały i chłodny.
Jechaliśmy koło dwóch kamieniołomów, widoki były niesamowite. Myślałam, że były to dwa wygasłe wulkany.
Gdy dojechaliśmy, poszliśmy na salę główną, aby zapoznać się z regulaminem. Później poszliśmy do naszych pokoi i pani z hotelu powiedziała nam co i gdzie ma leżeć, więc rozpakowaliśmy się oraz odnieśliśmy walizki do szatni. Po powrocie do pokoju pierwszy raz ubierałam pościel. Poszło mi całkiem nieźle.
Byliśmy już dosyć głodni, na szczęście była już pora obiadowa. Na drugie danie była gęś i była pyszna.
Po obiedzie poszliśmy zapoznać się z kolejnymi regulaminami, było ich tyle, że nawet pani, która je mówiła, pogubiła się w nich. Następnie oprowadzono nas po budynku i wybraliśmy się na wycieczkę. Była dość krótka a podczas powrotu zrobiliśmy bitwę na śnieżki. Później poszliśmy do paśnika i do pszczelarza i tam mieliśmy wykład o pszczółkach. Dowiedzieliśmy się dużo ciekawych informacji, również o tym, jak trzeba karmić królową pszczół. Po wykładzie poszliśmy do drugiego pomieszczenia, gdzie mogliśmy kupić figurki z wosku pszczelego i dostaliśmy przepyszne krążki z miodem. Mniam . Potem poszliśmy na podwieczorek, dostałam zielonego banana, którego był okropny. BLE!
Wieczorna dyskoteka była bardzo głośna i odbywała się pod ultrafioletowymi światłami. Bardzo dobrze bawiłam się z moją koleżanką - Julką z VI klasy.
Dzień był bardzo udany, szybko usnęłam, ponieważ byłam bardzo zmęczona.
Dzień drugi: 13 X - Rękodzieła
Wstałam bardzo wypoczęta i gotowa na kolejną przygodę. Po pysznym śniadaniu z moją pierwszą w życiu zbożową kawą pani ogłosiła, że odbędą się warsztaty z robienia biżuterii dla dziewczyn. Do wyboru były: kolczyki bądź bransoletka. Ja zrobiłam czarną bransoletkę z turkusowymi, fioletowymi i czarnymi koralikami. Nie było to bardzo trudne, ale trwało dosyć długo, gdyż był to mój pierwszy raz, gdy robiłam bransoletkę. Tego dnia odbyły się także warsztaty malowania na szkle! Były różne wzory do malowania, ale ja wybrałam swoją własną kompozycję: pasikonika.
Po warsztatach poszłam do sklepiku kupić kilka rzeczy, ale długo stałam w kolejce, ponieważ ciągła się przez dwie sale.
Jedzenie tego dnia było jak zwykle bardzo dobre!
Tego dnia dowiedziałam się, że w domu czeka na mnie niespodzianka.
Dzień trzeci: 14 X – Dzień Nauczyciela, Termy!
Po pysznym śniadaniu spakowaliśmy się do plecaków i wyruszyliśmy autokarem do Zakopanego. Mijaliśmy szpiczaste góry i widzieliśmy Giewont, przypominający z wyglądu śpiącego rycerza. Najpierw zwiedzaliśmy okolicę Zakopanego, potem oglądaliśmy cmentarz i poszliśmy do najstarszego kościoła w okolicy. Po zwiedzaniu kościoła podzieliliśmy się na grupy, aby zrobić zakupy. Kupiłam sobie flet i mechatą, kolorową myszkę. Na koniec zjadłam kręcone frytki. Pyszne, jak wszystko podczas wyjazdu! Pomimo średniej pogody bawiłam się bardzo dobrze podczas tej wyprawy.
Następnie wybraliśmy się na termy. Było to najfajniejsze miejsce podczas całej wycieczki! Pływałam, zjeżdżałam na kilku zjeżdżalniach, siłowałam się z Julką pod wodą, łapałam wodę pod ciśnieniem, a ta miała 36 stopni, poszłam też do inhalatora, gdyż byłam lekko chora, po tym cała choroba poszła precz!
Gdy wracaliśmy, mijaliśmy wiele zwierząt, widziałam barany, kozy, krowy i konie.
Po powrocie poszliśmy na kolację. Po kolacji mieliśmy fajną dyskotekę.
Dzień czwarty: 15 X – Genialny spacer
Po śniadaniu i oscypkach wybraliśmy się na „półgodzinny” spacer, który trwał tak naprawdę półtorej godziny. Było bajecznie! Pani z hotelu znalazła nawet koźlaka. Julka wywinęła orła w błocie, byliśmy na górce, gdzie wołaliśmy echo, na przykład: „Kto wypił Red Bulla?”, a echo odpowiadało nam: „Ula” .
Po powrocie poszliśmy na obiad: pyszne klopsiki i ziemniaczki.
Po obiedzie kolejny raz robiliśmy bransoletki, zrobiłam bransoletkę z wielkimi różowymi i fioletowymi koralikami. Uznałam, że będzie idealnym prezentem dla Mamy.
Zrobiliśmy burzę mózgów, ponieważ chcieliśmy zostawić po naszym pobycie coś pozytywnego, wygrał mój pomysł, a wyglądał on tak: nakleiliśmy na kartkę A3 górzysty krajobraz Sidziny a na samym środku nalepiliśmy nasz hotel a na dachu napisaliśmy: „Wszędzie dobrze, lecz w Sidzinie najlepiej” a wokół tego dodaliśmy elementy przyrody, na których się podpisaliśmy. Ja byłam pająkiem. Nasz obrazek miał pięć Słońc .
Po podwieczorku poszliśmy na Top Model. Najpierw z Julką chciałam zaprezentować strój domowy, lecz zmieniłam zdanie, gdy zobaczyłam stertę dziwacznych ubrań do wypożyczenia. Przebrałyśmy się za super-dziwaczki i szłyśmy jak naburmuszone potwory, bardzo się starałyśmy, lecz dostałyśmy słabe oceny. To nic, zabawa była super!
Dzień piąty: 16 X – Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej
Po spakowaniu się dzień wcześniej byliśmy prawie gotowi, lecz musieliśmy pochować ostatnie rzeczy i zjeść śniadanie. Po zjedzeniu, żegnaliśmy się z paniami z hotelu i dostawaliśmy nagrody za Top Model i za czystość pokoi. Niestety mój pokój nie dostał żadnej nagrody, a mieliśmy same piątki.
W końcu dotarłam do autokaru, gdzie przepchałam się przez tłum dzieci z walizkami. Po załadowaniu ich do bagażnika wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Podczas podróży Julka trochę źle się poczuła więc musieliśmy się zatrzymać. Lecz w końcu dotarliśmy do ukochanych rodziców, którzy nie mogli się nas doczekać. Pobiegłam ile sił w nogach do domu przywitać się z psem Felą i chomiczkiem Filą. Byłam taka stęskniona!
Wycieczka była FAN-TAS-TYCZ-NA i bardzo się cieszę, że mimo choroby pojechałam na nią.
Julia Zoń
Dzień 1. Poniedziałek 12.10.2015r.
Dziś rano wyjechaliśmy z Bielska-Białej o godz. 920. Dojechaliśmy do Sidziny ok. 1130. Mieszkam w pokoju nr 13 z Karoliną Nasiek, Igą Machalicą, Natalią Myszą i Wiktorią Żabińską. O godz.1330 zjedliśmy obiad, a potem poszliśmy na spacer. Oglądaliśmy potok Kamycko. Wróciliśmy do ośrodka na podwieczorek, a podwieczorkiem był banan, niestety niedojrzały i niedobry. Później poszliśmy do Pasieki Leśniej. Była tam pani która opowiadała nam o pszczołach. Jedliśmy także wafle z miodem, które były bardzo dobre. Po powrocie była kolacja, a po kolacji wieczorek zapoznawczy. Tam prezentowaliśmy różne sceny i my przestawiłyśmy „You Can’t Dance”. Po wszystkich prezentacjach była dyskoteka. Potem poszłyśmy się umyć i do łóżek.
Dzień 2. Wtorek 13.10.2015r.
Wstałam o 745. Zjadłam śniadanie i poszłam na warsztaty. Na warsztatach robiliśmy bransoletki. Ja zrobiłam czarno-turkusową dla mojej mamy. Gdy skończyłam, całą grupą poszliśmy na spacer i ulepiliśmy bałwana. Nazwaliśmy go Zbychu. Ponieważ robiliśmy go na polanie, jeden chłopak z mojej klasy zaniósł go aż pod ośrodek i położył pod oknem od naszego pokoju. Niestety, inni chłopcy rzucili się na niego i Zbychu tego nie przeżył . Po spacerze udaliśmy się na obiad. Następnie było malowanie na szkle. Były tam już gotowe szablony, ale ja postanowiłam, że sama coś namaluję. Namalowałam wazon z kwiatami. Wazon był niebieski, a kwiaty żółto-białe. Następnie był podwieczorek, tym razem na podwieczorek była drożdżówka i gruszka. Po podwieczorku odbyły się zawody. W zawodach uczestniczyły trzy grupy. Ja z Igą i Nikolą Kaim byłyśmy w II grupie. Karolina i Wiki były w III grupie ,a Natalia była w I grupie. Wygrała grupa I, ale wszyscy dostali cukierki. Potem była kolacja, a po niej ognisko. Śpiewaliśmy tam piosenki i piekliśmy kiełbaski. Bardzo mi się tam podobało. Gdy ognisko się skończyło, poszliśmy się myć i spać.
Dzień 3. Środa 14.10.2015r.
Dziś wstałam o 724. Gdy się ubraliśmy poszliśmy na salę imprez na pierwszym piętrze. Tam wręczyliśmy Paniom laurki i czekoladki z okazji Dnia Nauczyciela. Ja z Karoliną robiłyśmy laurkę dla Pani Rymarczyk, a Iga z Wiktorią dla Pani Paduszyńskiej. Panie były bardzo zadowolone, w ogóle się nie spodziewały i myślały ,że zapomnieliśmy. Następnie poszliśmy na śniadanie, a potem o 900 wyjechaliśmy do Zakopanego. Gdy dojechaliśmy na miejsce najpierw poszliśmy do Muzeum Tatrzańskiego ,potem do Kościoła, a następnie kupiliśmy pamiątki. Ja kupiłam magnes, pluszaka dla brata i szarą,filcową torbę z białym sercem dla mamy. Później pojechaliśmy na baseny termalne do Szaflar. Było tam super, lecz nie mogliśmy wychodzić na pole. Były tam trzy baseny, jedno jacuzzi, jedno inhalatorium i jedna zjeżdżalnia z trzema torami. Jeden tor (z prawej strony) był stromy, drugi (na środku) był prosty ,a trzeci (z lewej strony) był pofalowany. Ja zjeżdżałam na wszystkich. Wróciliśmy o 1750 . A na obiadokolację poszliśmy ok. 1830. Po kolacji była też dyskoteka z zabawami. Po dyskotece poszliśmy się umyć i spać.
Dzień 4. Czwartek 15.10.2015r.
Dzisiejszy dzień był najgorszy z całego tego wyjazdu! Obudziłam się o 330. Nie mogłam spać, tak mnie bolał brzuch. Nie spałam aż do 500, kiedy nagle… zwymiotowałam na podłogę. Ten dzień spędziłam w łóżku. Dostałam różne herbaty i jakieś elektrolity, żebym się nie odwodniła. Te elektrolity miały zapach banana, ale smakowały jak banan z solą. Gdy Karolina, Iga i Natalia poszły na zajęcia, ja zostałam w pokoju. Na szczęście nie byłam sama, ponieważ Wiki też była chora i leżałyśmy razem. Do godziny 1300 bardzo mnie bolał brzuch i w ogóle nie spałam, lecz o 1300 zasnęłam i spałam do 1500. Gdy się obudziłam, to ani trochę mnie nie bolał brzuch i czułam się już bardzo dobrze. Niestety, musiałam siedzieć w pokoju do 1900, ponieważ dopiero o 1900 był pokaz mody i na szczęście mogłam na niego pójść. Ja przebrałam Karolinę za fryzjerkę, a Igę w „ strój na obniżki ’’. Opisywałam ich stroje na sali imprez i otrzymałyśmy I miejsce. Po pokazie mody poszłyśmy się umyć i spać.
Dzień 5. Piątek 16.10.2015r.
Dziś wstałam o 630. O 730 przyszła pani i powiedziała ,że mamy się spakować. O 830 było śniadanie ,a potem poszliśmy na salę zabaw i tam tańczyliśmy i śpiewaliśmy. Później o 1000 przyjechał autokar i wyruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Podczas drogi rozmawiałam z Karoliną, Nikola się źle czuła, a ja grałam z Asią w „co wolisz”. Do domu wróciliśmy ok. 1200. Wycieczka bardzo mi się podobała. Chcę tam znowu pojechać!
Karolina Nasiek
Dziennik z pobytu w Sidzinie
Dzień 1, poniedziałek 12.10.2015r.
Rano obudziłam się o 700 i przebrałam się. O 845 była zbiórka przy pętli autobusowej. Wyruszyliśmy o 920, a dojechaliśmy ok. 1130. Państwo przydzielili nas do pokoi. Ja, Karolina Nasiek, Julka Zoń, Iga Machalica, Wiktoria Żabińska i Natalia Mysza miałyśmy pokój nr13 na parterze. O 1330 był obiad, a po nim poszliśmy na spacer do potoku Kamycko. Wróciliśmy do ośrodka na podwieczorek były banany, które były niedojrzałe i niedobre. Później poszliśmy do ,,Pasieki Leśnej” jedliśmy wafle z miodem były pyszne. Po powrocie była kolacja, a po niej wieczorek zapoznawczy . Tam prezentowaliśmy ,
YOU CAN'T DANCE . Po prezentacji i dyskotece poszliśmy umyć się i spać.
Dzień 2 wtorek 13.10.2015r.
O godzinie 800 przyszła pani i nas obudziła. Później przebraliśmy się i poszli na śniadanie. Następnie odbyły się warsztaty biżuterii zrobiłam brązowo-niebieską bransoletkę dla siebie. Po warsztatach był spacer ja, Iga i Julka ulepiłyśmy bałwana Zbycha. Potem był obiad, a po obiedzie malowanie na szkle. Ja namalowałam kwiaty w wazonie. Później był podwieczorek czyli drożdżówka i gruszka. Odbyły się także zawody były 3 grupy. Grupa I, II i III ja byłam w grupie I z Wiktorią Żabińską. Julka Zoń i Iga Machalica były w II grupie, a Natalia Mysza w III. Wygrała nasza grupa czyli I, wszyscy dostali cukierki. Następnie odbyła się kolacja, a po niej ognisko piekliśmy kiełbaski i śpiewaliśmy. Później poszliśmy do ośrodka umyć się i spać.
Dzień 3, środa 14.10.2015r.
Wstałyśmy o 730, przebrałyśmy się i poszłyśmy na salę imprez z laurkami i prezentami. Panie były bardzo zaskoczone i szczęśliwe. Wręczyliśmy laurki i prezenty, panie nam dziękowały i nas przytulały. Poszliśmy wszyscy na śniadanie, a po nim pojechaliśmy do Zakopanego. Pierwsze poszliśmy ścieżką edukacyjną. Później szliśmy na skocznie i do kościoła oraz na cmentarz. Po wszystkim poszliśmy na zakupy. Ja kupiłam torbę, brelok, ciupagę i oscypki. Po zakupach pojechaliśmy na termy ,, Szaflary”.Było fajnie ale strasznie gorąco. Wróciliśmy o 1730, a na obiadokolacje poszliśmy o 1830. Była też dyskoteka z zabawami, która odbyła się o 1930.Po zakończeniu jej poszliśmy umyć się i spać.
Dzień 4, czwartek 15.10.2015r.
Rano obudziłyśmy się o 502 , drzemałyśmy jeszcze do 800 a później poszłyśmy na śniadanie. Następnie była wycieczka na polanę widokową. Po powrocie był obiad, a następnie niespodzianka czyli warsztaty biżuterii. Później odbył się podwieczorek i zabawa taneczna. Potem była kolacja i pokaz mody, w którym byłam przebrana za fryzjerkę, a Iga za obniżkę. Zajęłyśmy jedno z pierwszych miejsc. Po pokazie udałyśmy się do pokoju przebrać i wziąć gorący prysznic przed spaniem.
Dzień 5, piątek 16.10.2015r.
Obudziłam się o 600 a dziewczyny około 630 . Półgodziny później przyszła Pani Aneta Rymarczyk, kazała się przebrać i spakować resztę naszych rzeczy. O godzinie 900 podano śniadanie a po nim na sali zabaw było zakończenie wycieczki i pożegnanie z ośrodkiem. Następnie o koło godziny 1000 przyjechał autokar, do którego załadowaliśmy walizki i nas.
Przez całą naszą drogę powrotną rozmawiałyśmy i wspominałyśmy minione dni w Sidzinie.
Do domu dojechaliśmy szczęśliwi i stęsknieni za rodzicami, rodzeństwem i naszymi pupilami.:)
Adam Brońka
Pobyt w Sidzinie
W pierwszy dzień jechaliśmy do Sidziny ponad dwie i pół godziny,kiedy przyjechaliśmy daliśmy kórtki i buty do szatni.Następnie był apel i rozdanie pokoi (dostełem pokój numer pięć).Mieszkałem z Maksem,Frankiem,Kubą,Nikodemem i Igorem. Mieliśmy godzinę na rozpakowanie się, potem wszystkie dzieci stanęły pod ścianą, przyszła pani śpiewaliśmy piosenkę i zeszliśmy na obiad.Po obiedzie mieliśmy czas dla siebie,a wieczorem mieliśmy dyskotekę, świetnie się na niej bawiłem.
W drugi dzień pani obudziła nas o ósmej, a potem musieliśmy posprzątać cały pokój.Kiedy go posprzątaliśmy wypożyczyliśmy piłkę do piłkarzyków i graliśmy.Niedługo zeszliśmu na śniadanie i wyszliśmy na spacer do lasu, a kiedy przyszliśmy to poszliśmy na obiad.Po obiedzie zagraliśmy znowu piłkarzyki i odwiedziliśmy kolegów w pokojach, a potem mieliśmy zajęcia plastyczne na nich robiliśmy tabliczki z drewna i malowaliśmy je.Wieczorem zeszliśmy na kolacje i mieliśmy ognisko.
W trzeci dzień wstaliśmy o ósmej i posprzątaliśmy pokuj zeszliśmy na śniadanie i pojechaliśmy do Zakopanego.Chodziliśmy po Zakopanym i mieliśmy pół godziy na kupienie sobie czegoś ja kupiłem sobie oscypki, a prawie wszyscy kupili ciupagi.Potem pojechaliśmy na baseny strasznie nam się tam podobało, wróciliśmy na podwieczorek rospakowaliśmy się i mieliśmy kolację po kolacji była dyskoteka.
W czwarty dzień znowu wstaliśmy o ósmej i oczywiście sprzątaliśmy w pokoju, potem było śniadanie, po śniadaniu wyszliśmy na spacer w góry.Jak przyszliśmy to zagraliśmy ponad dwie godziny w piłkarzyki, a potem był obiad po obiedzie mieliśmy zajęcia z naszymi paniami i moja grupa miała pierwsze miejsce, w grze planszowej.Potem była kolacja, a po kolacji pokaz mody, a ja miełem drugie miejsce, a następine musieliśmy się pakować.
W piąty dzień była pobudka o w pół do ósmej i zjedliśmy śniadanie,a na śniadanu pani dawała taletki na chorobę lokomocyjną.Potem był apel na którym pan dyrektor rozdawał nam dyplomy.
Po dyplomach pożegnaliśmy się z panami i paniami i poszliśmy do autokaru gdzie pojechaliśmy do Bielska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.